Najukochańsi!
Nigdy nie robiłam żadnych notatek, przed napisaniem tutaj posta. Dziś musiałam, bo nie chcę o niczym zapomnieć.
PASJA. Czym jest? Po co jest? Jaka jest? Co z nią robić? Jak odnaleźć?
Pasja, moi kochani, to coś, co jest naszą częścią. Mam rękę, nogę, głowę, oczy, uszy i... pasję. Po prostu.
Chcę dziś zachęcić Was, byście nigdy z nią nie walczyli, nie próbowali jej zwalczyć, gdyż, po pierwsze jest to niemożliwe, po drugie, nie chcę, byście prowadzili jakikolwiek proces autodestrukcji. Są to do cna syzyfowe prace. Znam to z autopsji. Sama wiele razy próbowałam popełnić tę amputację, próbowałam odciąć się od moich pasji, które niekoniecznie pasują do kanonów uznanych za "pożyteczne", godne uwagi i dające zysk.
Pasja nie ma nic wspólnego z ZYSKIEM materialnym. Nic.
Rodzę się i widzę, mam ręce, mam nogi... Z pasją jest inaczej. Ona kiełkuje, rośnie, w końcu ją dostrzegamy. Niektórzy od razu, gdy są mali, wiedzą, co to jest. Niektórzy do końca utrzymują, że takowej nie posiadają. Żalą się często, że brakuje im pasji, brakuje powodu do wszelkich dążeń. NIEPRAWDA! Każdy z nas ją ma, chciej ją odkryć! Drąż! Może jest bardzo niekonwencjonalna. Tym lepiej.
Chciałabym być taka i taka, chciałabym lubić to czy to - niestety - to, co jest moją częścią, jest już WRODZONE. Nie mogę sama decydować o tym, jakie i czym to jest. Mam wpływ jednak na rozwój tego czegoś, na kiełkowanie. Mogę podlewać, pielęgnować, umożliwiać dostęp promieniom słonecznym, by wzrastało.
Uważam, że moje pasję, są częścią mojej twarzy. Jeśli ktoś ich nie zna, nie zna mnie. Są one tajemniczym zlepkiem upodobań, dążeń, które nie zawsze i wszędzie w ogóle da się demonstrować. Czytaj: nie możesz w każdym miejscu i czasie skakać na nartach, rozmawiać, bądź zajmować się dziećmi. Ta wynikająca z natury rzeczy niedostępność, sprawia, że pasja daje nam jeszcze więcej szczęścia i satysfakcji. Ty i Twoje pragnienia są jak małżonkowie. Czasem warto oddalić się na moment, "odpocząć" od siebie, nabrać dystansu, by stęsknić się mocno i w końcu ze zdwojoną siłą radości do siebie powrócić.
Teraz (znowu) trochę o muzyce.
Hmm... nie jestem w tym dobra, nie potrafię, nie mam żadnego wykształcenia w tym kierunku, ALE, jest ona w 100% moją pasją, która wypełnia mnie od stóp do głów. Nienawidzę w tym rejonie rywalizacji. Od dziecka nienawidziłam rywalizacji w każdej formie, choć zdaję sobie sprawę, że na większość osób działa stymulująco. Na mnie nie. Dobrze jest odkryć siebie i uczyć się swojej osoby.
Nie uważam siebie za artystkę, bo nią nie jestem, za to moja duszą jest nią w 100%, na co również nie mam wpływu. Artysta-egoista. Właśnie, ale ten pozytywny. Stąd pewnie ta niechęć do rywalizacji i afirmacja współpracy.
Dobrze jest w końcu pokazać się ze swoją pasją wśród ludzi. Pokazać nie po uznanie, czy w celu zysku. Po co dać naszej pysze szansę do wzrostu i rozwoju. Pokazywanie się z tym co kochamy, to po prostu okazja, by być z ludźmi jako prawdziwy ja. By pokazać swoją autentyczną twarz. Wreszcie po to, by samemu ubogacać swoją wytrwałość.
Wiecie dlaczego artysta często się złości i bulwersuje wewnątrz? Otóż, męczy go to, że inni go nie rozumieją. Nie to, że nie rozumieją sytuacji czy problemów, a to, że nie rozumieją uczuć i nie mogą być z tym prawdziwym 'ja' tylko są z 'jakimś' człowiekiem. Nie ze mną. Z kimś.
Zauważcie, te
wyrażalne uczucia, są proste, bo kiedyś ktoś je nazwał. Są zimne, bądź ciepłe. Czarne, bądź białe. Wyrażają konkretne przesłanie. Artystyczne uczucia są inne niż te
nazywalne. Owszem, niektóre są długodystansowe, wcześniej przemyślane, ale większość z nich jest nagła, nie odkryta przez samych artystów. Pewnie to trudne do zrozumienia, lecz można to zobrazować za pomocą góry lodowej. Czubek góry to typowe uczucia: złość, miłość, uznanie, sprzeciw, tęsknota, bunt, itd... Wiele jest takich, które są 'pod wodą', których sama nie rozumiem, nie wiem skąd się biorą, ale one są i są częścią mnie. Są jak małe komórki, z których powstają tkanki składające się na moją twarz.
Kojarzą mi się z kolorami, które w realu nie istnieją, ale mam je w głowie. Nie da się nimi podzielić. Tak samo różne inne doznania estetyczne, które są całkowicie egoistyczne, ale z niezamierzonej woli, gdyż, niemożnością jest podzielić się nimi. Niech tak zostanie. Są intymną częścią naszej budowy.
Zachęcam jednak, by jeśli tylko się da, uchylić czasem rąbka tej intymności artystycznej, by ubogacać innych.
Pisanie, chociażby tu, w kuferku, również jest moją pasją. Czasem ostatnimi siłami, w środku nocy, ale piszę...
Bardzo się cieszę, że mogę to robić. Jest to niezależne ode mnie, ale od niedawna widzę, że również może ubogacić innych, a inni ubogacają mnie. Jakie to piękne!
~~CNOTY~~
Są głównym dobrem, jakie możemy w sobie mieć, jakie niosą piękno. Zaraz po nich jednak są wszelkie dobre pasje, które nietłamszone są czymś, co może inspirować innych i czynić nas charyzmatycznymi.
Zrezygnujmy już z szarości i bierności! Rozwijajmy się, twórzmy.
Możemy uczyć się historii, ale ja osobiście wolę ją tworzyć, chociażby dla najmniejszego grona osób!
Przed najpiękniejszymi świętami w roku, chciałabym skorzystać z okazji i z tego swoistego nośnika, jakim jest kuferek, by powiedzieć Wam, w jak najszerszym gronie parę słów.
Najpierw pragnę przeprosić. Choć to przeprosiny wirtualne, pisane, są szczere. Przepraszam każdego, kogo kiedykolwiek skrzywdziłam, znieważyłam, obraziłam, uraziłam, zgorszyłam lub zasmuciłam. Przepraszam za każde zło, jakiego doznaliście przeze mnie.
Dziękuję za to wszystko, co w tym roku dostałam od Was. Dziękuję za piękne spotkania, nowe znajomości, dobre słowa. Za ostatnie życzenia i ogrom miłych słów, które TAK BUDUJĄ!
Pragnę życzyć Wam wszystkiego, co najpiękniejsze! Życzę Wam odnajdywania i rozwijania pasji. Życzę, byście nigdy się nie poddawali, nie tracili własnej osobowości. Byście nie tworzyli internetowych 'asków', które moim zdaniem są aktem desperackiego ekshibicjonizmu osobowości, ale byście dali poznać się osobiście.
By Pan Jezus narodził się w Waszym życiu. On jest, daje mnóstwo darów. Wyczekujcie Go, oczekujcie od Niego. Odkryjcie sens świąt na nowo. Życzę, by każdy dzień był przepełniony świeżością, uśmiechem, determinacją, indywidualnością i inspiracją. By słowa przemieniały się w czyny i nie pozostawały martwe.
Życzę Wam najprawdziwszej pod słońcem MIŁOŚCI i wiary.
Błogosławionych Świąt!!!
Koncert, którego właściwie opisać nie potrafię. Po prostu dziękuję Bogu za Igora, który daje świadectwo, że prawdziwi Artyści istnieją. Artyści przez duże A: