środa, 6 listopada 2013

Niby, niby, niby. Niby zdrętwiałe, spróchniałe, w środku jednak soczyste!

Dzisiejszy kwejk, so good...  NAĆPANIE muuuzyką.


Zdrętwiałe ręce, nogi, ot, taka norma.
Wieczne narzekanie, ciągle źle i przykro, ale po co?

Spróchniałe pomysły, zakażone ambicje. Słomiany zapał?

Taka sytuacja: chcesz coś zrobić, coś inicjujesz, zaczynasz, podnosisz ręce, nabierasz powietrza, jesteś prawie pewien, że to zrobisz. Nagle - opadają ręce. Dlatego, że istnieje mnóstwo czynników gaszących zapał.
Brzydcy strażacy. Gaszą, tłamszą. Są niewidzialni.
Lenistwo jest jednym z takich strażaków, lęk przed opinią innych, niewyćwiczona kreatywność, mnóstwo ograniczeń. Jak z tym walczyć?
Dziwna świeżość jednak wkracza w życie. Czas niby deszczowy, powiesz - przytłacza. Gdzież tam. Byle wyjść ze szkoły i stać się sobą, już jest pięknie.
Niektórzy mówią, że cele są blisko, ale nasze przeszkody sprawiają, że nie odbijemy się mocno od ziemi, nie podskoczymy i nie przeskoczymy ich, tylko obchodzimy wokół być może do końca życia. Przykre to, lecz jak prawdziwe. Gdzie znaleźć wiarę w siebie? Gdzie znaleźć pomysł na siebie? - pomyślało 90% populacji ludzkiej.
Ech, może kiedyś wszystko się wyjaśni?


Niebo w moim Iwoniczu wciąż zachwyca:






Chyba zacznę wierzyć w jakże znane ostatnio motto:

"Kim jesteś?
-Jesteś zwycięzcą!"


Może jednak tchórzem? Może jednak człowiekiem brodzącym nosem po ziemi? Może jednak na zawsze poszukującym? Może jednak tylko obserwatorem? Może jednak na stałe w cieniu? Może jednak bez racjonalnych celów?

Może niezdrowym marzycielem?


Może jednak w końcu ZWYCIĘZCĄ?



Piękno samo w sobie. Kropka.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Orkiestra nurtu rzecznego

Czas to z jednej strony coś niewidzialnego i nieuchwytnego, coś co mogłoby stanowić definicję abstrakcji i antonim namacalności. To coś, co ...