czwartek, 4 lipca 2013

Zaostrzona intensywność.

Idę krawężnikiem, podczas gdy każdy stąpa środkiem chodnika, gdzie płyty są równe, a obcas nie ma prawa się wyłamać. Każdy zatracony we własnych interesach. Dąży do szczęścia. Dąży i dąży. Szuka sukcesu, bo tym mianem zastępuje szczęście. Zabiega o stopnie, zabiega o status. Oczy wpatrzone ma w owy chodnik, musi wiedzieć, po czym idzie. Nie widzi innych, idzie prosto, gładko, jak najszybciej, by zdążyć. Gdzie? Chyba sam nie wie.

A ja idę delikatnie krawężnikiem, często mną zachwieje, tracę równowagę. ale jakoś wcale mi to nie przeszkadza. Podnoszę się i kroczę dalej. Zachwycam się łąką obok, która nie może pochwalić się swoimi imponującymi rozmiarami. Jest mała, na innych nie robi wrażenia. Mnie zachwyca. Jest prześliczna. Idę dalej. Słyszę muzykę. Nie tylko śpiew ptaków, który zachwycił mnie już jako dziecko.

Motto z Dukli :)


 Słyszę teraz mnóstwo innych dźwięków. Tak, wy śpieszcie się do wyimaginowanych obowiązków, do swoich fabryk pieniędzy i prestiżów. Idźcie sobie gdzie indziej pokazywać jacy to jesteście najlepsi. Ja dostąpiłam już tego poziomu, że nikomu nic nie muszę udowadniać. Co moje to moje. Ha, oglądam z boku wyścig szczurów zajadając się popcornem i szydząc pod nosem. Kiwam głową z politowaniem i idę dalej. Często też patrzę w górę. Jakże błękit nieba jest przenikający! Przeszywa mnie i zachwyca. Teraz, gdy pogoda w swojej pełnej krasie daje fory słońcu, ono sprawia, iż ten błękit jest jeszcze dotkliwszy. Uwielbiam go, uwielbiam! 

Podróże kształcą. Podróże z Wami, w TYM celu uwznioślają i nieskończenie ubogacają.


A my bawimy się TAK. 


Nie widzicie w tym piękna? Nie uszczęśliwia was? Ach, jak biedni jesteście. Ja moje bogactwo mam wszędzie. Wszystko to jest moje i wiem, że nie ma szans, by ktoś mi to skradł. To jest dar, dziękuję nieustannie za te prezenty. Kroczę krawężnikiem i nie przejmuję się tym, że mogę upaść. Ja nie chcę być jak inni. Ja nie chcę, by niósł mnie tłum. Czy mówię o buncie? Ależ nie, nie ma tu śladu buntu. Ja tylko idę pod prąd, dlatego, że dane mi było przekonać się, iż to co robią i myślą wszyscy, wcale nie jest poprawne. Kiedyś opracuję definicję poprawności.
Nagle - niespodzianka. Gdy mocno zechciałam i rozejrzałam się dokładnie odnalazłam wielu przyjaciół wespół ze mną kroczących po krawężniku. Wiecie, jest jednak wielu ludzi, którzy wiedzą, że poprawnie jest iść pod prąd...




Pierwszy tydzień wakacji. Niesamowicie intensywny. Aż brakuje czasu, by tu zaglądać. Jeden, niecały tydzień, a nogi zdążyły odpaść sto razy. Szybko się jednak regenerują. Czas wspaniały, niezmarnowany. Za dwa miesiące będzie mi ciężko, od nowego bagażu doświadczeń. Polecam dalekie wyprawy, spontaniczne decyzje. A jutro? Jutro wyjazd do Warszawy na stadion na spotkanie z o.Bashoborą. Może się spotkamy? ;)

Jestem zachwycona tym utworem. Polecam wielokrotne przesłuchanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Orkiestra nurtu rzecznego

Czas to z jednej strony coś niewidzialnego i nieuchwytnego, coś co mogłoby stanowić definicję abstrakcji i antonim namacalności. To coś, co ...