czwartek, 6 czerwca 2013

"Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki (...)"

Szczęście w pigułce? Raczej w wieeeeeelkiej, gorącej pigule. W sercu układu słonecznego.
Słońce. Ileż szczęścia daje. Niesie ze sobą życie, dobre samopoczucie, jaśniejsze włosy, ciemniejszą skórę. Jest dawcą energii, radością po burzy.

Pamiętam historię z zerówki. Namalowałam obrazek, z którego byłam bardzo dumna. Nad każdym szczegółem pochylałam się dłużej, niż inne dzieci nad całością. Skrupulatnie kolorując obiekty, uważałam, by "nie wyjechać poza linię". Udało mi się wymusić na kimś najładniejszą błękitną kredkę, więc moje niebo wyglądało jak lazur. Wszystkie dzieci zazdrościły mi mojego dzieła. Przyłożyłam się. Twarze były wyraźne, kolory dokładnie dobrane, wszystko wydawało mi się wspaniałe jak na 6 lat życia malarki. W końcu podeszła do mnie pani. Uniosła obrazek wysoko i powiedziała do dzieci: "Zobaczcie, jaki brzydki obrazek!"
Oburzyłam się, myśląc jeszcze przed chwilą, że wkrótce zostanę pochwalona i doceniona wśród rówieśników. Miałam ochotę tupnąć nogą i wyjść. Byłam pewna, że mój obrazek trafi na klowna (brakowało miejsca na tablicy, więc najładniejsza praca zostawała przypinana szpilką do głowy wielkiego pluszowego klowna).
Pani mówiła dalej: "Zobaczcie, czegoś tu brakuje." Dzieci zgadywały, nie wiedziały już, o czym pani myślała, więc w końcu poddały się. "Ten obrazek jest smutny, bo nie ma tutaj słońca!"
Zdałam sobie sprawę, że pani ma rację. Tak brakowało czegoś, co wywoła u obserwatora uśmiech. Dorysowałam słońce. Jak najbardziej promienne, złote i wielkie. Obrazek trafił na klowna.

Właśnie. Kiedyś, gdy każdemu obiektowi dorysowywało się buźkę, słońce nigdy nie było smutne.
Ileż może padać?! Zieleń jest ciemna, chodniki mokre i smutne. Smutne, bo przemoczone.
Najwspanialszy witraż jaki w życiu widziałam? Promyki słońca przedzierające się przez liścienną bibułkę. Te witraże są dowodem, że można zachwycać się jedną rzeczą nieskończenie wiele razy.
Tak, wody już wystarczy.

Ostatni dzień formalnego dzieciństwa. A tak tego nie chciałam...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Orkiestra nurtu rzecznego

Czas to z jednej strony coś niewidzialnego i nieuchwytnego, coś co mogłoby stanowić definicję abstrakcji i antonim namacalności. To coś, co ...