O SPEŁNIENIU
Każdy ma czasem poczucie niespełnienia. Każdy. Nawet ten, który uważa, że jest całkowicie spełniony. Co to znaczy spełniony? Spełniony znaczy niedążący do niczego, bierny, pozbawiony motywacji i zarazem szczęśliwy. Szczęśliwy, bo przecież spełniony. Szczęśliwy?
Zachodzi tu paradoks, co jednocześnie podważa samą prawdziwość słowa "spełnienie".W umysłach naszych musi ono, choć nieprawdziwe, funkcjonować. Musi stanowić ostateczny punkt w obieraniu celów.
Sens istnienia terminu "spełnienie" tkwi w umiejętnym i żarliwym dążeniu do jego osiągnięcia, aczkolwiek jest on ostatecznie nieosiągalny. Cel - widmo staje się wtedy motorem naszych działań i, choć nieprawdziwy, polepsza jakość naszego codziennego życia. Czy polepsza?
Otóż, nie on sam w sobie, jednakże jego urojone istnienie, które niesie za sobą ciąg naszych działań. Działania te dają nam owoce w postaci nijakich cząsteczek spełnienia, gdyż zawsze będzie ono niepełne.
Cząsteczki czegoś, co ostatecznie nie istnieje?
Otóż, życie to nie czysta matematyka. Tu nic się nie zgadza. Ważne, że działa!
***
Zagmatwane?
Osobiście z takim zagmatwaniem żyję na co dzień. Non stop.
Zagmatwanie i chaos filozoficzno - artystyczny.
I dobrze.
Dziękuję za uwagę.
A ja nadal naiwnie wierzę w to, że te najodważniejsze marzenia się spełniają.
Chcę wierzyć. Czasem tylko to utrzymuje przy życiu.
Dążenie do wyimaginowanego spełnienia...
Dążę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz