Chyba się trochę powymądrzam, czasem tak bywa, ale postanowiłam podzielić się swoimi spostrzeżeniami z całego mojego życia na temat dziecka.
Troszkę na poważnie i dłużej niż zwykle, ale myślę, że warto się nad pewnymi sprawami zastanowić...
DZIECKO.
Dziecko i jego psychika.
Ciągle słyszy się, że powinniśmy pozostać dziećmi jak najdłużej.
Biblia mówi, by stać się jak dziecko, by wejść do Królestwa Bożego.
Starsi ludzie mówią, że najpiękniejszym czasem ich życia było dzieciństwo.
Dorosłość zabija, dorosłość jest przykra, nudna, szara, pełna obowiązków, zniewoleń pracą i ambicjami.
Wejdę do głowy dziecka.
Pięknie.
Zero zobowiązań, niewiele czasu przeżytego, mało doświadczeń, ALE...
Wielka otwartość, zadawanie pytań, poznawanie świata całym sobą.
Jak nauczyłeś się mówić? Po prostu mówiłeś. Najpierw głupio, nieskładnie, śmiesznie. Wstydziłeś się? Nie.
Dzięki temu się nauczyłeś.
W 100% zgadzam się ze stwierdzeniem, że ma się tyle lat na ile się czuje. Duch się nie starzeje.
Nie po to piszę, by rzucać pustymi hasłami.
Po pierwsze: są dwie główne ścieżki myślenia.
Kluczowe słowa: "DOROSŁOŚĆ" i "ODPOWIEDZIALNOŚĆ".
Zauważyłam, że wszystko zależy od tego, jak na początku życia pojmiemy te słowa i jak na nie patrzymy do końca życia.
Ścieżka pierwsza: DOROSŁOŚĆ jest wtedy, gdy mogę robić co chcę. Nikt nie może mną kierować. To, że zaczynam się staczać, to tylko moja sprawa, być może tak właśnie postanowiłem i to mój sposób na życie. JA jestem panem swojego życia. Wolność, swoboda, nadużywanie wszystkiego. Moja wersja siebie. Nie to, jaki jestem naprawdę. Najpierw zaczynam siebie okłamywać, stwarzać swoją wersję siebie. Potem staję się taki do ludzi. Pod koniec sam nie wiem, co jest grą, co jest prawdą.
Yyy... nie będę się błaźnić. Cieszyć się? Pff... Nie mam powodów.
To nie wypada, tamtego nie zrobię, o to nie zapytam. Jestem samowystarczalny itd.
O nic nie pytam, bo przecież już wyrobiłem swoje zdanie na temat każdej dziedziny życia.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ? Odpowiedzialność to coś, co muszę odczuwać PO (!) zrobieniu jakiejś rzeczy. Narozrabiałem to teraz chyba muszę dostać klapsa. Zrobiłem coś złego? Trudno. Jeśli trzeba to pocierpię, jeśli się uda to zrobię unik karze.
I tak w nieskończoność.
Ścieżka druga: DOROSŁOŚĆ przychodzi w różnym momencie życia. Dorosły mogę być w wieku piętnastu lat. Rozumiem co wokół mnie się dzieje. Poznaję świat, uczę się, systematycznie przyjmuję koleje losu, ale...
NIE UDAJĘ kogoś kim nie jestem.
Wiem już co jest dobre, a co nie. Trzymam się własnych zasad, głęboko zakorzenionych w mojej pewności. Posiadam już pewne doświadczenie. To właśnie w zasadach jest moja wolność. Rozmawiam z innymi. Doszedłem do tego, że jestem tylko słabym człowiekiem i potrzebuję się zwierzyć.
Jak byłem mały, wydawało mi się, że moi rodzice są idealni i wszystko wiedzą, wszystko im wychodzi. Teraz wiem, że tak nie jest.
Pozostaję jednak ciągle tym samym dzieckiem. Nie chodzi tu o głupią naiwność, brak obowiązków, niepoważne rozmowy i ciągłą zabawę. Po prostu NIE UDAJĘ kogoś, kto wszystko już wie, bo jest dorosły.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ? Odpowiedzialność to coś, co muszę odczuwać PRZED (!) własnymi czynami. Rozważam, co jest dla mnie i dla mojego otoczenia dobre. Wiem, skąd biorą się zasady i widzę, że są potrzebne. Umiem uczyć się na błędach starszych, korzystać z ich doświadczenia. Nie buntuję się ciągle, przyjmuję to co jest.
Dwie ścieżki. Całkiem odrębne. Ludzie żyją według jednej, albo drugiej. Oczywiście są tacy, którzy poglądy te mają pomieszane.
Cóż... Każdy jest całkiem inny, ale jestem pewna w stu procentach, że WARTO pielęgnować w sobie cechy dziecka. Te cechy, które ubierają mnie w wielką pokorę.
Zobacz, zdajesz sobie sprawę, że nie wiesz wszystkiego, że życia musisz się uczyć. Odrzucasz pychę.
Cechy dziecka, które warto zachować, pielęgnować i manifestować to na pewno:
-szczery uśmiech, np. do pięknego zachodzącego słońca, uśmiechu innej osoby;
-zadawanie pytań, szacunek do starszych, respekt;
-zabawa, robienie głupot, bycie sobą, bycie innym niż wszyscy;
-oczekiwanie na niespodzianki, radość płynąca z dawania innym;
-prostota serca, prostota uczuć, prostota osobowości, jasność w poglądach, otwartość;
-bujna i nieograniczona wyobraźnia;
-dążenie do celu bez patrzenia na przeszkody;
-brak rozmyślania o tym co było, użalania się nad sobą;
-życie tu i teraz.
Tych cech są miliony!!!
Każdy z nas jest czyimś dzieckiem! Na zawsze.
Od lat bardzo boli mnie tak widoczna u ludzi chęć stania się na siłę kimś innym. Stania się tym właśnie niby dorosłym. Ciężko mi tu wyrazić wszystkie swoje myśli, ale sądzę, że choć trochę mnie rozumiecie :)
Uważam, że nie ma najmniejszego sensu grać kogoś, kim się nie jest.
Nie chodzi mi o to, by być niepoważnym, by się nie rozwijać, by się nie zmieniać.
Cudownym człowiekiem jest ktoś, kto jest bardzo odpowiedzialny (w ten drugi sposób), wie, jakie jest życie, a mimo problemów cieszy się z małych rzeczy, kocha bezgranicznie i potrafi być z drugim człowiekiem tak na sto procent.
Osobiście bardzo cenię takich ludzi i uwielbiam z nimi przebywać.
Czyż to nie wspaniałe?
Często od 'dorosłości' i 'dzieciństwa' w naszym mniemaniu dzieli nas jedynie kilka lat. Czyż naprawdę zdołałeś aż tak wydorośleć od piętnastego do dwudziestego roku życia?
Wszystkim dzieciom, nawet tym najbardziej niesfornym życzę, by dalej były wzorem dla starszych i by dorośli mogli się od nich uczyć.
Dziecko jest zawsze cudem. My jesteśmy dziećmi samego Boga, to też trzeba zawsze uwzględniać. Co za przywilej!
Jesteś cudem!
***
Siedziała na huśtawce późnym wieczorem i cieszyła się obecnością bliskiej osoby.
-Jak to cudownie tak być tu i teraz i nie myśleć o tym, że jutro trudny dzień w pracy.
-Tak... -odparł. Kiedyś zawsze tak było. Wakacje trwały w mojej głowie cały rok, a jeden dzień był trzy razy dłuższy od tego dzisiejszego. Wszystko było takie proste i ciekawe.
- Dobrze jest znać wartość każdej chwili i być myślami tu, gdzie jest się ciałem. Już nigdy nie będę błądzić po przeszłości, dziwiąc się, że tam nikogo już nie ma i pozostał tylko krajobraz pustki. Już nigdy nie będę biec w przyszłość, bo znowu zorientuję się, że jestem sama na przodzie, a tam gdzie moje ciało jest teraz, marnuję właśnie piękne chwile.
-Od dziś jesteśmy znowu dziećmi! - postanowił nagle i zaczął huśtać się mocniej...
***
Piękny film, cudowny, głęboki i niedługi.
Dokument z 1995 roku. Wybitny polski dokumentalista, Marcel Łoziński, nagrał swojego syna Tomka, gdy ten miał tylko 6 lat podczas błogiego życia i wycieczek do parku. Chłopiec rozmawiał z obcymi ludźmi z wielką otwartością zadając mądre życiowe pytania.
Zachwyca fakt, ile starsi ludzie są w stanie opowiedzieć z własnego życia obcemu dziecku i jaką życzliwością go darzą!
Dziś szczególnie polecam ten film KAŻDEMU.
"Wszystko się może przytrafić" Marcel Łoziński
***
Dziś święto w kuferku, ponieważ wybiło 10 tys. wejść.
Osobiście odbieram to z wielkim szczęściem i wdzięcznością.
Dziękuję za to, że jesteście ze mną!
A w tle tymczasowo wiosenne kwiaty z krośnieńskiego rynku.
Wakacje w pełni, dużo się dzieje i na horyzoncie kolejne wyzwania :)
Serdecznie pozdrawiam!
Dziś święto w kuferku, ponieważ wybiło 10 tys. wejść.
Osobiście odbieram to z wielkim szczęściem i wdzięcznością.
Dziękuję za to, że jesteście ze mną!
A w tle tymczasowo wiosenne kwiaty z krośnieńskiego rynku.
Wakacje w pełni, dużo się dzieje i na horyzoncie kolejne wyzwania :)
Serdecznie pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz