Ból ma tyle odcieni.
Tylu właścicieli.
Wszyscy niosą swoje krzyże.
Czasem dzielą je z Szymonem.
W ciele i w duszy ból mieszka.
W wielu innych domach.
Mieszkam w bloku.
Tyle tu tych mieszkań...
Sąsiedztwo się dla mnie liczy, bo czasem jestem Szymonem.
Choć zapieram się, jak on - nie umiem nazwać się inaczej.
Dobrze, że mamy windę.
Dobrze, że kiedyś wszyscy wyjedziemy na samą górę.
piątek, 23 marca 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Orkiestra nurtu rzecznego
Czas to z jednej strony coś niewidzialnego i nieuchwytnego, coś co mogłoby stanowić definicję abstrakcji i antonim namacalności. To coś, co ...
-
Stara cerata w biało-czerwoną kratkę. Pomarszczona na stole, postrzępiona na brzegach. Wycierana przez babcię gąbeczką kilka razy dziennie. ...
-
Najświeższe wspomnienie o dniu Wszystkich Świętych w blasku choinek i ozdób bożonarodzeniowych. Tylko 24 godziny w dobie. Za mało. Tylko m...
-
I choćby nie wiem, co mówili ludzie, choćby nie wiem, co wymyślały najbardziej kolorowe środowiska - nie mogą mężczyźni żyć bez kobiet, a ko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz