Myślę o tym, co było wchodząc ciągle w to, co jest. Próbuję to uchwycić. Zaraz nowość zabiera teraźniejszość. A potem? Potem nie wiem już kim jestem.
Ciągle nowe miejsca, sytuacje, twarze.
Ciągle w środku się uśmiecham.
Wszystko zmienia się, migocze.
Światło ustrojonych choinek w oknach domostw.
Nieuchwytność.
Może właśnie to jest urok życia?
Może właśnie nie mamy nic dokańczać, niczego rozumieć?
Może nie mamy łapać chwil, tylko je chłonąć?
Może właśnie jeden uśmiech przyjęty od kogoś jest najpiękniejszym prezentem?
Może powinniśmy płynąć nawet po ostrych krawędziach?
Otoczmy się teraźniejszą atmosferą, jak w ciepły kożuszek mając w głowie piękno z przeszłości a pozostałe strefy zapełniając nadzieją na dobre jutro.
***
Nigdzie świat nie wygląda tak pięknie jak z własnego okna.
***
Pierwszy chyba prawdziwy śnieg. Dużo mądrości przychodzącej. Odraczanie tęsknot.
Mrugnięcie okiem. Ciepło innych. Zapach choinki. Nowe tęsknoty. Wiele niezrozumiałości. Kominek.
Słodkości. Udane święta. Pełnia życia.
***
Warto zostawić komputer i blog na czas świąt. Warto!
https://www.youtube.com/watch?v=n3XRxoIvGdg
Fenomenu miłości nie da się zrozumieć. Warto jednak go przyjąć. Warto przyjąć go w tylu odcieniach, w ilu istnieje. W nieskończoności.
Mróz i serce przyspiesza. Otóż, tak. Niech przyspiesza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz