- Wiem. Jak dotąd nawet nie wiem, jaki kolor wybrać, by zabarwić tło...
- Kochasz swoje życie?
- Kocham. Od ukochanych trzeba wymagać.
- A wiesz, że żeby wymagać od ukochanych, najpierw trzeba wymagać od siebie?
- Wiem. Wiem, ale wiedza daleko stoi od uczuć.
- Uczucia... jaki kolor mają uczucia? Niech one będą tłem herbu.
- Jakąś zapadniętą tarczę ma ten herb... Kolory? Uczucia to coś więcej niż kolory.
- Może zastanów się głębiej. Herb musi być namalowany. Reprezentuje ciebie.
- Ciągle myślę i zastanawiam się... Każdy przecież zostawia swój herb. Chodzę, patrzę, widzę. Każdy pieczołowicie pracuje nad swoim wizerunkiem, a ja ciągle zagubiony. W CV mam szlaczki. W głowie miliard myśli. Tyle barw, zero planów, tyle uczuć, jeszcze więcej odzwierciedleń. Dlaczego jestem taki pogmatwany? I co z moim herbem po śmierci? Staną nad nim i wyklną mnie za to, że przez taki szmat życia nie zdążyłem nawet zostawić wizerunku... A w tym moim żywocie tyle uniesień, tyle przepełnionych tęsknotą myśli, tyle spotkań, również tych wyimaginowanych, tyle relacji, tyle dźwięków, tyle ścieżek... niektóre sam wydeptałem. Jak uchwycić na herbie to, co nieuchwytne? Coś ściska mnie w gardle. Kocham, cieszę się, wpadam w euforię tylko po to, by zaraz gorzko zapłakać. Tak kochana, tyle poezji, a konkrety z oddali. Co zostawię na swoim herbie? No co?!
- Może po prostu zostaw herb pusty? Inni siedzą z dłutami, kreują coś, co już się wydarzyło, a przecież oni nadal żyją! Malują, biegają za farbami, szukają wzorów, zastanawiają się jak oddać rzeczywistość. Zobacz, oni żyjąc nadal, stoją jedną nogą w grobie, bo zastanawiają się, jaki wizerunek po sobie zostawić.
Ty żyjesz naprawdę. Żyjesz całym ciałem i duszą. Pełną piersią.
Kiedy przyjdzie na ciebie czas, oni przyjdą szukać herbu. Zobaczą jednak tylko stół rzemieślniczy, rozstawione materiały, rozrzucone narzędzia, niedomieszane farby i wiatr napełniający pomieszczenie świeżym powietrzem przez lufcik w oknie. Tam żyłeś, oddychałeś, tworzyłeś.
- A wszyscy inni?
- Oni uduszą się zapachem zamawianych na życzenie lakierów. Uduszą się cieczą własnego egoizmu.
- Tak. Racja jest właśnie tu... Wracam do żywych.
- Kochasz swoje życie?
- Kocham. Od ukochanych trzeba wymagać.
- A wiesz, że żeby wymagać od ukochanych, najpierw trzeba wymagać od siebie?
- Wiem. Wiem, ale wiedza daleko stoi od uczuć.
- Uczucia... jaki kolor mają uczucia? Niech one będą tłem herbu.
- Jakąś zapadniętą tarczę ma ten herb... Kolory? Uczucia to coś więcej niż kolory.
- Może zastanów się głębiej. Herb musi być namalowany. Reprezentuje ciebie.
- Ciągle myślę i zastanawiam się... Każdy przecież zostawia swój herb. Chodzę, patrzę, widzę. Każdy pieczołowicie pracuje nad swoim wizerunkiem, a ja ciągle zagubiony. W CV mam szlaczki. W głowie miliard myśli. Tyle barw, zero planów, tyle uczuć, jeszcze więcej odzwierciedleń. Dlaczego jestem taki pogmatwany? I co z moim herbem po śmierci? Staną nad nim i wyklną mnie za to, że przez taki szmat życia nie zdążyłem nawet zostawić wizerunku... A w tym moim żywocie tyle uniesień, tyle przepełnionych tęsknotą myśli, tyle spotkań, również tych wyimaginowanych, tyle relacji, tyle dźwięków, tyle ścieżek... niektóre sam wydeptałem. Jak uchwycić na herbie to, co nieuchwytne? Coś ściska mnie w gardle. Kocham, cieszę się, wpadam w euforię tylko po to, by zaraz gorzko zapłakać. Tak kochana, tyle poezji, a konkrety z oddali. Co zostawię na swoim herbie? No co?!
- Może po prostu zostaw herb pusty? Inni siedzą z dłutami, kreują coś, co już się wydarzyło, a przecież oni nadal żyją! Malują, biegają za farbami, szukają wzorów, zastanawiają się jak oddać rzeczywistość. Zobacz, oni żyjąc nadal, stoją jedną nogą w grobie, bo zastanawiają się, jaki wizerunek po sobie zostawić.
Ty żyjesz naprawdę. Żyjesz całym ciałem i duszą. Pełną piersią.
Kiedy przyjdzie na ciebie czas, oni przyjdą szukać herbu. Zobaczą jednak tylko stół rzemieślniczy, rozstawione materiały, rozrzucone narzędzia, niedomieszane farby i wiatr napełniający pomieszczenie świeżym powietrzem przez lufcik w oknie. Tam żyłeś, oddychałeś, tworzyłeś.
- A wszyscy inni?
- Oni uduszą się zapachem zamawianych na życzenie lakierów. Uduszą się cieczą własnego egoizmu.
- Tak. Racja jest właśnie tu... Wracam do żywych.
***
Dokąd prowadzi staranie?
Właśnie. Zależy jakie.
Staram się żyć. Dla życia samego.
Dokąd prowadzi staranie?
Właśnie. Zależy jakie.
Staram się żyć. Dla życia samego.
***
Warkocz ciężkich obowiązków splecionych ze spełnianiem marzeń.
Cóż za czasy...
No i grudzień! To już grudzień!
Adwent, fałszywe sklepowe święta, które skończą się trzy dni przed właściwymi. W wigilię będzie można kupić zajączki wielkanocne. Śnieg nie spadł jeszcze ostatecznie.
Świecie, dokąd tak pędzisz?!
Ja stawiam na oczekiwanie.
Warkocz ciężkich obowiązków splecionych ze spełnianiem marzeń.
Cóż za czasy...
No i grudzień! To już grudzień!
Adwent, fałszywe sklepowe święta, które skończą się trzy dni przed właściwymi. W wigilię będzie można kupić zajączki wielkanocne. Śnieg nie spadł jeszcze ostatecznie.
Świecie, dokąd tak pędzisz?!
Ja stawiam na oczekiwanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz