"Cyt - iskierka zgasła..."
Dlaczego zgasła? Bo zgubiła życie? Bo takie są prawa fizyki?
Masz być niegasnącą iskierką! Masz przeczyć prawom fizyki!
Masz utrzymać ciepło i blask. Świecić dla siebie i dla innych.
Jest gorzej?
Iskierka nawet, gdy wpadnie w dołek, zostawia nad nim łunę, którą dzieli się z innymi.
Nigdy nie gaśnij!
wtorek, 30 września 2014
wtorek, 23 września 2014
Nowy post. Nowy kuferek. Nowy rozdział.
Jak to wszystko się pięknie składa!
Jak już wspomniałam, czas wiąże supełki, działa klamrowo.
Klikając dziś w ikonkę "nowy post" zainspirowało mnie to wyjątkowo.
Dziś ostatnia noc w domu przed wyjazdem na studia.
Ponad setny wpis w moim internetowym kuferku, tak wiernym.
Historia powraca.
Odsyłam do pierwszego posta i historii z kartonowym, magicznym kuferkiem z dzieciństwa:
http://wczerwonymkuferku.blogspot.com/2013/05/dlaczego-czerwony-kuferek-w-biae-grochy_14.html
Tamten kuferek rozpoczął cudowny okres w moim życiu - dzieciństwo.
Choć skończyłam osiemnaście lat już ponad rok temu, do teraz nie czułam, by to dzieciństwo się skończyło.
Kuferek w postaci bloga był moim okresem przejściowym.
Teraz czas pokazał, że nadchodzi nowa rzeczywistość.
Dorosłość i radzenie sobie z życiem w pełni samodzielnie.
Od ukochanych mi ludzi, całkiem NIESPODZIEWANIE dostałam ostatnio najpiękniejszy w życiu prezent. Pierwszy tak osobisty i tak mocno kierowany właśnie do mnie.
Zgadnijcie, czym on był...
Piękny, drewniany, własnoręcznie malowany CZERWONY KUFEREK W BIAŁE GROCHY z bardzo osobistą zawartością:
Solidny, duży, drewniany.
Konkretny. Taki, jak dorosłość. Wypełniony miłością.
Uświadomiło mi to w pełni, że to koniec kartonowego kuferka z dzieciństwa, który był lekki i przyjemny.
Teraz czeka mnie coś twardszego.
Jego zawartość jednak ciągle zapewnia mnie o wielkiej miłości, o przyjaźni i pamięci, która wypełnia życie i nigdy się nie kończy.
Kochani!
Dziękuję za nowy kuferek rozpoczynający nowy etap.
Dziękuję za miliardy ciepłych i szczerych słów.
RAMowi dziękuję za te sześć lat, które odmieniały mnie i kształtowały jak żadne inne.
Dziękuję dzieciństwu za pierwszy kuferek. Dziękuję za to, że jesteście ze mną w kuferku internetowym i macie siłę wciąż na nowo tu zaglądać.
Dziękuję Bogu, że dał mi tak wspaniałych ludzi i czas.
Wierzę, że to co nas czeka będzie równie cudowne. Może nawet cudowniejsze.
Tak jak nowy kuferek :)
KOCHAM!
***
Jeden z tekstów pochodzący z listu od pewnej cudownej osoby, z wnętrze prezentowego kuferka zawiera taki cytat:
" Gdziekolwiek jestem, na jakimkolwiek miejscu na ziemi, ukrywam przed ludźmi przekonanie, że nie nie jestem stąd. Jakbym był posłany, żeby wchłonąć jak najwięcej barw, smaków, dźwięków, zapachów, doświadczyć wszystkiego, co jest udziałem człowieka, przemienić co doznane w czarodziejski rejestr i zanieść tam, skąd przyszedłem" Czesław Miłosz
Nigdy wcześniej, żaden cytat nie sprawił, że tak bardzo utożsamiałam się z jego treścią.
Pomyślałam o tym czytając go. Dalsza treść mówiła, że nadawcy listu te słowa kojarzą się ze mną.
Cóż za wspaniałe uczucie!
Dziękuję, to było coś naprawdę niezwykłego.
***
Coś dla ucha i ducha:
Jak już wspomniałam, czas wiąże supełki, działa klamrowo.
Klikając dziś w ikonkę "nowy post" zainspirowało mnie to wyjątkowo.
Dziś ostatnia noc w domu przed wyjazdem na studia.
Ponad setny wpis w moim internetowym kuferku, tak wiernym.
Historia powraca.
Odsyłam do pierwszego posta i historii z kartonowym, magicznym kuferkiem z dzieciństwa:
http://wczerwonymkuferku.blogspot.com/2013/05/dlaczego-czerwony-kuferek-w-biae-grochy_14.html
Tamten kuferek rozpoczął cudowny okres w moim życiu - dzieciństwo.
Choć skończyłam osiemnaście lat już ponad rok temu, do teraz nie czułam, by to dzieciństwo się skończyło.
Kuferek w postaci bloga był moim okresem przejściowym.
Teraz czas pokazał, że nadchodzi nowa rzeczywistość.
Dorosłość i radzenie sobie z życiem w pełni samodzielnie.
Od ukochanych mi ludzi, całkiem NIESPODZIEWANIE dostałam ostatnio najpiękniejszy w życiu prezent. Pierwszy tak osobisty i tak mocno kierowany właśnie do mnie.
Zgadnijcie, czym on był...
Piękny, drewniany, własnoręcznie malowany CZERWONY KUFEREK W BIAŁE GROCHY z bardzo osobistą zawartością:
Solidny, duży, drewniany.
Konkretny. Taki, jak dorosłość. Wypełniony miłością.
Uświadomiło mi to w pełni, że to koniec kartonowego kuferka z dzieciństwa, który był lekki i przyjemny.
Teraz czeka mnie coś twardszego.
Jego zawartość jednak ciągle zapewnia mnie o wielkiej miłości, o przyjaźni i pamięci, która wypełnia życie i nigdy się nie kończy.
Kochani!
Dziękuję za nowy kuferek rozpoczynający nowy etap.
Dziękuję za miliardy ciepłych i szczerych słów.
RAMowi dziękuję za te sześć lat, które odmieniały mnie i kształtowały jak żadne inne.
Dziękuję dzieciństwu za pierwszy kuferek. Dziękuję za to, że jesteście ze mną w kuferku internetowym i macie siłę wciąż na nowo tu zaglądać.
Dziękuję Bogu, że dał mi tak wspaniałych ludzi i czas.
Wierzę, że to co nas czeka będzie równie cudowne. Może nawet cudowniejsze.
Tak jak nowy kuferek :)
KOCHAM!
***
Jeden z tekstów pochodzący z listu od pewnej cudownej osoby, z wnętrze prezentowego kuferka zawiera taki cytat:
" Gdziekolwiek jestem, na jakimkolwiek miejscu na ziemi, ukrywam przed ludźmi przekonanie, że nie nie jestem stąd. Jakbym był posłany, żeby wchłonąć jak najwięcej barw, smaków, dźwięków, zapachów, doświadczyć wszystkiego, co jest udziałem człowieka, przemienić co doznane w czarodziejski rejestr i zanieść tam, skąd przyszedłem" Czesław Miłosz
Nigdy wcześniej, żaden cytat nie sprawił, że tak bardzo utożsamiałam się z jego treścią.
Pomyślałam o tym czytając go. Dalsza treść mówiła, że nadawcy listu te słowa kojarzą się ze mną.
Cóż za wspaniałe uczucie!
Dziękuję, to było coś naprawdę niezwykłego.
***
Coś dla ucha i ducha:
sobota, 20 września 2014
Udowodnię!
Dziś udowodnię, że słuchanie muzyki, to nie jest zasłuchanie paru brzmień z radia w oddali, w autobusie z ostatniego rzędu.
Dziś pokażę o co w tym wszystkim chodzi w sferze czucia.
Czucie jest tu NAJ WAŻ NIEJ SZE!!!
Najpiękniej czuje się wszystko, gdy samemu bierze się udział w tworzeniu muzyki.
Śpiewa się lub gra.
Śpiewa. Nie odśpiewuje!
Gra. Nie odgrywa!
Najlepiej, by było to tworzenie czegoś swojego, jednak przy odtwarzaniu czegoś, co już istnieje, można niebagatelnie sporo tworzyć na koszt własny.
Istnieje pewne uczucie podczas śpiewania, gdy wzrusza Cię to, co pojawia się w Tobie. Zaczyna Ci się to podobać i nagle tworzysz już całym sobą.
Muzykę wydobywa całe ciało.
Nie rozumiem ludzi, którzy śpiewają tylko ustami, a ciało stoi jakby obok, bo czeka, aż głowa odśpiewa.
Nie!!!
Od zawsze było tak, że śpiewając nawet najmniejszą głupotę, wchodziłam w to cała. Nie da się przecież myśleć o czymś innym mając w sobie miliardy barw i dźwięków.
Wracając do tego jedynego w swoim rodzaju uczucia.
Za żadne skarby nie można mylić go z samozachwytem, dumą, pychą. W tym miejscu totalnie nie ma miejsca na swoje "ja". Jest tylko TO COŚ, co sprawia, że to moje "ja" może doznawać "tego uczucia".
Jest to mieszanka jakby wzruszenia, radości, płaczu, krzyku, szeptania. Próbujesz wtedy nie drgnąć, a zarazem chcesz skakać.
"To coś" objawia się najczęściej ściskiem w gardle, podobnym do tego przy płaczu i wzruszeniu oraz charakterystycznym uśmiechem.
To jest TEN JEDYNY uśmiech, którego w życiu wrażliwego człowieka nie wywoła żaden inny bodziec.
Człowiek jest wtedy narzędziem, który to co niewidoczne dla oka, to co tylko czuje, zamienia w materię.
Ciężko dostrzec to uczucie u kogoś innego.
Sam znasz siebie i wyczuwasz je, rozpoznajesz doskonale. U kogoś jednak ciężko je zauważyć.
Dziś piszę tego posta, bo udało mi się znaleźć w internecie osobę, która JAK NIC ma "to coś" wypisane na twarzy.
TEN jedyny uśmiech, TO jedyne uczucie.
Nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Chodzi dokładnie o moment od: 0:57.
Dziewczyna tworzy coś swojego, a tworzenie skutkuje tym niepowtarzalnym uczuciem:
Dziś pokażę o co w tym wszystkim chodzi w sferze czucia.
Czucie jest tu NAJ WAŻ NIEJ SZE!!!
Najpiękniej czuje się wszystko, gdy samemu bierze się udział w tworzeniu muzyki.
Śpiewa się lub gra.
Śpiewa. Nie odśpiewuje!
Gra. Nie odgrywa!
Najlepiej, by było to tworzenie czegoś swojego, jednak przy odtwarzaniu czegoś, co już istnieje, można niebagatelnie sporo tworzyć na koszt własny.
Istnieje pewne uczucie podczas śpiewania, gdy wzrusza Cię to, co pojawia się w Tobie. Zaczyna Ci się to podobać i nagle tworzysz już całym sobą.
Muzykę wydobywa całe ciało.
Nie rozumiem ludzi, którzy śpiewają tylko ustami, a ciało stoi jakby obok, bo czeka, aż głowa odśpiewa.
Nie!!!
Od zawsze było tak, że śpiewając nawet najmniejszą głupotę, wchodziłam w to cała. Nie da się przecież myśleć o czymś innym mając w sobie miliardy barw i dźwięków.
Wracając do tego jedynego w swoim rodzaju uczucia.
Za żadne skarby nie można mylić go z samozachwytem, dumą, pychą. W tym miejscu totalnie nie ma miejsca na swoje "ja". Jest tylko TO COŚ, co sprawia, że to moje "ja" może doznawać "tego uczucia".
Jest to mieszanka jakby wzruszenia, radości, płaczu, krzyku, szeptania. Próbujesz wtedy nie drgnąć, a zarazem chcesz skakać.
"To coś" objawia się najczęściej ściskiem w gardle, podobnym do tego przy płaczu i wzruszeniu oraz charakterystycznym uśmiechem.
To jest TEN JEDYNY uśmiech, którego w życiu wrażliwego człowieka nie wywoła żaden inny bodziec.
Człowiek jest wtedy narzędziem, który to co niewidoczne dla oka, to co tylko czuje, zamienia w materię.
Ciężko dostrzec to uczucie u kogoś innego.
Sam znasz siebie i wyczuwasz je, rozpoznajesz doskonale. U kogoś jednak ciężko je zauważyć.
Dziś piszę tego posta, bo udało mi się znaleźć w internecie osobę, która JAK NIC ma "to coś" wypisane na twarzy.
TEN jedyny uśmiech, TO jedyne uczucie.
Nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Chodzi dokładnie o moment od: 0:57.
Dziewczyna tworzy coś swojego, a tworzenie skutkuje tym niepowtarzalnym uczuciem:
Bardzo proszę, jeśli masz choć trochę wrażliwości w sobie, staraj się doszukiwać takich rzeczy.
Dla mnie jest mnóstwo już oczywistych, jak ten, ale wiem, że w życiu odkryję ich jeszcze wiele.
I oby tak było! I życzę tak każdemu!
Dziś jedna piosenka, z długim opisem, ale myślę, że warto tak udowadniać.
***
Jutro post o czymś niezwykłym, o tym, jak historia wiąże supełki i jak nowy etap zaczyna się od nowego kuferka.
Będzie też trochę dobrej muzyki.
Ostatnie posty z domu, a potem... Zobaczymy :)
Dla mnie jest mnóstwo już oczywistych, jak ten, ale wiem, że w życiu odkryję ich jeszcze wiele.
I oby tak było! I życzę tak każdemu!
Dziś jedna piosenka, z długim opisem, ale myślę, że warto tak udowadniać.
***
Jutro post o czymś niezwykłym, o tym, jak historia wiąże supełki i jak nowy etap zaczyna się od nowego kuferka.
Będzie też trochę dobrej muzyki.
Ostatnie posty z domu, a potem... Zobaczymy :)
niedziela, 14 września 2014
Liście mieszanych kolorów, mieszane uczucia.
Od dziecka nie lubiłam jesieni.
Całe brednie o Złotej Polskiej Jesieni, jakie dostarczał mi świat, były dla mnie nonsensem.
Parę słonecznych dni, nie do końca ciepłych, a cała reszta jesieni to deszcz, szaruga i zimno.
Tak to czułam.
W podstawówce szukanie oznak jesieni w parku było dla mnie straszne, gdy dostrzegałam pierwsze liście na ścieżkach tuż po rozpoczęciu roku szkolnego.
Jesienne liście są przepiękne, lecz tylko do momentu, aż nie spanie deszcz i nie spowoduje ich gnicia.
W dzieciństwie do kuferka nigdy nie trafiały żadne kasztany, jarzębina, żołędzie czy liście.
Początek jesieni zwiastował koniec lata, wakacji, piękna.
Dziś jest inaczej.
Jesień zwiastuje coś nowego.
Każda zmieniająca się pora roku zwiastuje nowości.
Spadające liście są już niepotrzebne. Suche, odrzucone. One nie zwiastują szarości, one sygnalizują zakończenie pewnego okresu.
Życie musi mieć dynamikę, musi się zmieniać. Stagnacja powoduje słabszy przepływ krwi, który w końcu ustaje, a z nim ustaje życie.
Dobrze jest cieszyć się tym, co za oknem.
Dobrze jest cieszyć się wszystkim, co składa się na nasze życie.
Wszystkim, co przynosi zmiany.
***
Zmęczenie po bardzo intensywnych dniach daje się we znaki.
Dziś przez to krócej.
Ostatni tydzień w domu.
Ale uwaga: kuferek jedzie ze mną! :)
Wielki dowód na to, że do pięknego śpiewu nie potrzeba roznegliżowanych ciał i fałszywego wizerunku.
Wiek tych pięknych istot i ich prostolinijność wskazują na cudowność tego, co proste, prawdziwe, płynące z pasji.
Polecam się zachwycić!
Całe brednie o Złotej Polskiej Jesieni, jakie dostarczał mi świat, były dla mnie nonsensem.
Parę słonecznych dni, nie do końca ciepłych, a cała reszta jesieni to deszcz, szaruga i zimno.
Tak to czułam.
W podstawówce szukanie oznak jesieni w parku było dla mnie straszne, gdy dostrzegałam pierwsze liście na ścieżkach tuż po rozpoczęciu roku szkolnego.
Jesienne liście są przepiękne, lecz tylko do momentu, aż nie spanie deszcz i nie spowoduje ich gnicia.
W dzieciństwie do kuferka nigdy nie trafiały żadne kasztany, jarzębina, żołędzie czy liście.
Początek jesieni zwiastował koniec lata, wakacji, piękna.
Dziś jest inaczej.
Jesień zwiastuje coś nowego.
Każda zmieniająca się pora roku zwiastuje nowości.
Spadające liście są już niepotrzebne. Suche, odrzucone. One nie zwiastują szarości, one sygnalizują zakończenie pewnego okresu.
Życie musi mieć dynamikę, musi się zmieniać. Stagnacja powoduje słabszy przepływ krwi, który w końcu ustaje, a z nim ustaje życie.
Dobrze jest cieszyć się tym, co za oknem.
Dobrze jest cieszyć się wszystkim, co składa się na nasze życie.
Wszystkim, co przynosi zmiany.
***
Zmęczenie po bardzo intensywnych dniach daje się we znaki.
Dziś przez to krócej.
Ostatni tydzień w domu.
Ale uwaga: kuferek jedzie ze mną! :)
Wielki dowód na to, że do pięknego śpiewu nie potrzeba roznegliżowanych ciał i fałszywego wizerunku.
Wiek tych pięknych istot i ich prostolinijność wskazują na cudowność tego, co proste, prawdziwe, płynące z pasji.
Polecam się zachwycić!
środa, 10 września 2014
Zachód ze sobą samym. Artystyczny chaos i inne zachody.
Tyle myśli, ciągle tyle niewiadomych...
Dlaczego moje myśli są takie niewyrażalne?
To nie słowa, to po prostu treść.
To nie kolory, nie kształty, nie melodie.
A więc co?
Pełno zagubionych, nieskonkretyzowanych uczuć wobec tego, co materialne.
Można się zagubić.
Codziennie wielkie labirynty, miliony pomysłów, treści, rozmów, ODKRYĆ.
Codziennie tyle odkryć!
Wiele razy chciałam je zapisać, ale nie znam na nie słów.
Można się zagubić.
Gubię się we własnej głowie.
Dlaczego tak bardzo czuję? Dlaczego aż tyle widzę? Dlaczego tak wiele chcę? Dlaczego tak mocno odbieram?
Ten świat jest zbyt kolorowy, zbyt szary. Za dużo w nim ludzi, samotność.
Tyle się dzieje, nie można w pełni w tym uczestniczyć.
Wszystko jest zbyt.
Czasem to za dużo do udźwignięcia dla takiej małej osoby.
Zwariowana rzeczywistość.
Przewrażliwienie. Wrodzone.
Widzę takie masy piękna. Przy tym ogrom zła.
Wielkie chęci przeplatają się z bezsilnością.
Zawojowanie świata z zagubieniem.
Wszystko jest proste i jednocześnie zagmatwane.
Ciężko się skupić.
Chaos.
Tak jest.
Uczę się tego. Już dwudziesty rok...
***
W perspektywie mam totalną odmianę życia.
Jeszcze dwa tygodnie.
Od nowa nauka życia.
Mała, zagubiona, zbyt wiele czująca istota w nowym życiu.
Jeszcze dwa tygodnie.
***
Tyle pięknych zachodów ostatnio.
Często rozmytych w zadymionym od wczesnojesiennych ognisk powietrzu.
Cała percepcja odmienia się w tę dziecięcą.
Poprzez wakacje, wszystkie moje zmysły wyostrzyły się i kondycją przypominają te z najmłodszych lat życia. Ciekawe odczucie.
Nawet miłość jakaś taka obszerniejsza.
Dziś nie potrafię się trochę angażować, prawie nie angażować lub delikatnie angażować.
Albo jest się w całą osobą w czymś, albo w ogóle.
100% albo 0%.
Taka taktyka.
***
Zagmatwane?
Właśnie...
Dlaczego moje myśli są takie niewyrażalne?
To nie słowa, to po prostu treść.
To nie kolory, nie kształty, nie melodie.
A więc co?
Pełno zagubionych, nieskonkretyzowanych uczuć wobec tego, co materialne.
Można się zagubić.
Codziennie wielkie labirynty, miliony pomysłów, treści, rozmów, ODKRYĆ.
Codziennie tyle odkryć!
Wiele razy chciałam je zapisać, ale nie znam na nie słów.
Można się zagubić.
Gubię się we własnej głowie.
Dlaczego tak bardzo czuję? Dlaczego aż tyle widzę? Dlaczego tak wiele chcę? Dlaczego tak mocno odbieram?
Ten świat jest zbyt kolorowy, zbyt szary. Za dużo w nim ludzi, samotność.
Tyle się dzieje, nie można w pełni w tym uczestniczyć.
Wszystko jest zbyt.
Czasem to za dużo do udźwignięcia dla takiej małej osoby.
Zwariowana rzeczywistość.
Przewrażliwienie. Wrodzone.
Widzę takie masy piękna. Przy tym ogrom zła.
Wielkie chęci przeplatają się z bezsilnością.
Zawojowanie świata z zagubieniem.
Wszystko jest proste i jednocześnie zagmatwane.
Ciężko się skupić.
Chaos.
Tak jest.
Uczę się tego. Już dwudziesty rok...
***
W perspektywie mam totalną odmianę życia.
Jeszcze dwa tygodnie.
Od nowa nauka życia.
Mała, zagubiona, zbyt wiele czująca istota w nowym życiu.
Jeszcze dwa tygodnie.
***
Tyle pięknych zachodów ostatnio.
Często rozmytych w zadymionym od wczesnojesiennych ognisk powietrzu.
Cała percepcja odmienia się w tę dziecięcą.
Poprzez wakacje, wszystkie moje zmysły wyostrzyły się i kondycją przypominają te z najmłodszych lat życia. Ciekawe odczucie.
Nawet miłość jakaś taka obszerniejsza.
Dziś nie potrafię się trochę angażować, prawie nie angażować lub delikatnie angażować.
Albo jest się w całą osobą w czymś, albo w ogóle.
100% albo 0%.
Taka taktyka.
***
Zagmatwane?
Właśnie...
Jeden z najpiękniejszych zachodów tego lata nad Iwoniczem.
Dzień przed pełnią.
Warto dokumentować najlepsze piękno jakie dostajemy na co dzień. Naturalne. To nad nami.
Niepowtarzalne dzieła. Czy dostrzegasz je?
Warto czasem zmienić swój stan skupienia.
Rozkojarz się.
Rozkojarz się.
piątek, 5 września 2014
Przesyt wełnianych czapek - przegrzanie.
Jak wspominałam, dziś o proporcjach.
Codziennie dostrzegam, jak ważne w życiu są proporcje.
Żeby obie strony wagi były na tym samym poziomie. Trudzimy się.
Dobrze.
Po tylu uprzejmościach, które otrzymałam od wielu ludzi, zaledwie dziś, stwierdzam:
Codziennie dostrzegam, jak ważne w życiu są proporcje.
Żeby obie strony wagi były na tym samym poziomie. Trudzimy się.
Dobrze.
Zapytasz: proporcje czego?
Otóż, w życiu trzeba nam odpowiednio dozować starania.
Starania o wiedzę, starania o wygodę, starania o dobro swoje, starania o dobro innych, starania o przeżycia estetyczne, starania o pieniądze, starania o miłość itd.
Otóż, w życiu trzeba nam odpowiednio dozować starania.
Starania o wiedzę, starania o wygodę, starania o dobro swoje, starania o dobro innych, starania o przeżycia estetyczne, starania o pieniądze, starania o miłość itd.
Wiele problemów rodzi takie niezrównoważenie.
Jeśli za bardzo skupimy się na pieniądzach, zaniedbamy rodzinę. Jeśli za bardzo skupimy się na nauce, zaniedbamy uczucia. Jeśli za bardzo skupimy się na uczuciach, zaniedbamy pracę. Jeśli za bardzo skupimy się na sobie zaniedbamy innych. Jeśli za bardzo skupimy się na innych zapomnimy o sobie.
Proporcje, proporcje, proporcje.
Niedawno znaleziono pewną owcę. Była to owca ze stada, w którym hodowano ją, co oczywiste, dla wełny. Odeszła od stada, zagubiła się i spędziła sama bardzo dużo czasu.
Odnaleziono ją. Okazało się, że po znalezieniu ważyła tak dużo, że niemal pobiła rekord Guinnessa.
Jeśli za bardzo skupimy się na pieniądzach, zaniedbamy rodzinę. Jeśli za bardzo skupimy się na nauce, zaniedbamy uczucia. Jeśli za bardzo skupimy się na uczuciach, zaniedbamy pracę. Jeśli za bardzo skupimy się na sobie zaniedbamy innych. Jeśli za bardzo skupimy się na innych zapomnimy o sobie.
Proporcje, proporcje, proporcje.
Niedawno znaleziono pewną owcę. Była to owca ze stada, w którym hodowano ją, co oczywiste, dla wełny. Odeszła od stada, zagubiła się i spędziła sama bardzo dużo czasu.
Odnaleziono ją. Okazało się, że po znalezieniu ważyła tak dużo, że niemal pobiła rekord Guinnessa.
Większość wagi jej ciała stanowiła wełna nie obcinana od dawna. Zaniedbana.
Co z tego, że doczekała się wielkiego bogactwa. Co z tego, że mogła nieść na sobie tyle drogocennej wełny, skoro kosztowało ją to sporo dni samotności w strachu.
Miała mnóstwo tego, czego inni od niej oczekiwali, ale wełna zarosła oczy, przez co nie mogła widzieć.
BŁĄDZIŁA.
Nogi uginały się pod ciężarem.
Doświadczyłeś kiedyś klęski urodzaju? Podziel się.
By unieść swoje bogactwo, poświęciła zdrowie.
Odnaleziona została ogolona, ogołocona.
Szok?
Co z tego, że doczekała się wielkiego bogactwa. Co z tego, że mogła nieść na sobie tyle drogocennej wełny, skoro kosztowało ją to sporo dni samotności w strachu.
Miała mnóstwo tego, czego inni od niej oczekiwali, ale wełna zarosła oczy, przez co nie mogła widzieć.
BŁĄDZIŁA.
Nogi uginały się pod ciężarem.
Doświadczyłeś kiedyś klęski urodzaju? Podziel się.
By unieść swoje bogactwo, poświęciła zdrowie.
Odnaleziona została ogolona, ogołocona.
Szok?
Bankructwo?
Życie jest brutalne.
Life is brutal.
(Sytuacja prawdziwa).
***
Zachowaj proporcje, bo codziennie kroczysz po linie. Jeśli przeważy jedna strona, spadniesz.
Możesz się nie podnieść.
***
Czasem warto jednak zrobić coś szalonego. Coś szalonego mieści się w proporcjach!
W proporcjach nie mieści się stagnacja i marazm oraz brak pomysłu na życie.
Życie jest brutalne.
Life is brutal.
(Sytuacja prawdziwa).
***
Zachowaj proporcje, bo codziennie kroczysz po linie. Jeśli przeważy jedna strona, spadniesz.
Możesz się nie podnieść.
***
Czasem warto jednak zrobić coś szalonego. Coś szalonego mieści się w proporcjach!
W proporcjach nie mieści się stagnacja i marazm oraz brak pomysłu na życie.
Nigdy nie wrzuciłabym do kuferka myśli, iż istnieje coś takiego jak stabilizacja.
Stabilizacja motylka to szpilka.
Nie umieraj żyjąc.
Wierzę, że takie umieranie przechyla nas. W tył. Rzuca na plecy.
***
Co o nierównościach?
Droga jest nierówna.
Musimy wiedzieć, w którym momencie, co ma być dozowane w danej ilości.
Gdy wyboje zmuszają do nachylania się w lewo, przełóż więcej spraw na prawo - zachowasz pion.
I odwrotnie.
Sztuka życia.
Twarda sztuka.
Stabilizacja motylka to szpilka.
Nie umieraj żyjąc.
Wierzę, że takie umieranie przechyla nas. W tył. Rzuca na plecy.
***
Co o nierównościach?
Droga jest nierówna.
Musimy wiedzieć, w którym momencie, co ma być dozowane w danej ilości.
Gdy wyboje zmuszają do nachylania się w lewo, przełóż więcej spraw na prawo - zachowasz pion.
I odwrotnie.
Sztuka życia.
Twarda sztuka.
"Za mało jeszcze w nas odwagi.
O sobie prawie nic nie wiemy.
Tak łatwo zgubić się i ranić.
Zlepieni z kilku chwil biegniemy."
A kiedy umrę?
Pozostanie tylko wnętrze serca?
Wnętrze serca pozostanie na zawsze żywe.
Żywe w Tobie, Panie.
A w nim Nasza muzyka...
Pozostanie tylko wnętrze serca?
Wnętrze serca pozostanie na zawsze żywe.
Żywe w Tobie, Panie.
A w nim Nasza muzyka...
Cieszę się, że mogę mieć tak zabiegane dni, by pisząc tu w środku nocy prawie nie myśleć.
Cieszę się, że mimo tego zabiegania, zostaje krzta myślenia, specjalnie zarezerwowana dla kuferka.Po tylu uprzejmościach, które otrzymałam od wielu ludzi, zaledwie dziś, stwierdzam:
KOCHAM ŻYCIE!
środa, 3 września 2014
Niefajna zabawka.
Nigdy nie lubiłam karuzeli.
Głupia zabawka.
Szybko robi się niedobrze, widoki ciągle te same.
Nudna zabawka.
Nigdy nie chciałabym, by życie przybrało formę zabawy na karuzeli.
Rower.
Chciałabym, by życie było jak rower.
Jadę przed siebie, sama decyduję gdzie.
Sprawdza się na nierównym terenie.
Chciałabym, by życie przybrało formę jazdy na rowerze.
Dobrze jest, że rower ma hamulec. Sama decyduję, kiedy zwolnić.
Na karuzeli pozostaje mi czekać, aż przestanie się kręcić.
W życiu potrzebna jest zabawa. Oj, jak bardzo jest potrzebna!
Ludzie, którzy twierdzą, że nie potrzebują oderwania, rozrywki i zapomnienia są kłamcami.
Lubię takie zapomnienie.
Najpiękniejszego zapomnienia można doznać przy muzyce.
Każde zapomnienie jest piękne.
Największa sztuka życia?
Potrafić w idealnych proporcjach łączyć pracę, wypoczynek, zadumę i zabawę.
Potrafić łączyć rytm z melodią.
Potrafić łączyć szept z krzykiem.
Potrafić łączyć płacz z rytmicznym oddechem.
Potrafić łączyć samotność z miłością.
IDEALNE PROPORCJE.
A o proporcjach następnym razem!
O, i o nierównościach.
https://www.youtube.com/watch?v=GrGZyIAb8ME
Późno już...
Głupia zabawka.
Szybko robi się niedobrze, widoki ciągle te same.
Nudna zabawka.
Nigdy nie chciałabym, by życie przybrało formę zabawy na karuzeli.
Rower.
Chciałabym, by życie było jak rower.
Jadę przed siebie, sama decyduję gdzie.
Sprawdza się na nierównym terenie.
Chciałabym, by życie przybrało formę jazdy na rowerze.
Dobrze jest, że rower ma hamulec. Sama decyduję, kiedy zwolnić.
Na karuzeli pozostaje mi czekać, aż przestanie się kręcić.
W życiu potrzebna jest zabawa. Oj, jak bardzo jest potrzebna!
Ludzie, którzy twierdzą, że nie potrzebują oderwania, rozrywki i zapomnienia są kłamcami.
Lubię takie zapomnienie.
Najpiękniejszego zapomnienia można doznać przy muzyce.
Każde zapomnienie jest piękne.
Największa sztuka życia?
Potrafić w idealnych proporcjach łączyć pracę, wypoczynek, zadumę i zabawę.
Potrafić łączyć rytm z melodią.
Potrafić łączyć szept z krzykiem.
Potrafić łączyć płacz z rytmicznym oddechem.
Potrafić łączyć samotność z miłością.
IDEALNE PROPORCJE.
A o proporcjach następnym razem!
O, i o nierównościach.
https://www.youtube.com/watch?v=GrGZyIAb8ME
Późno już...
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Orkiestra nurtu rzecznego
Czas to z jednej strony coś niewidzialnego i nieuchwytnego, coś co mogłoby stanowić definicję abstrakcji i antonim namacalności. To coś, co ...
-
Stara cerata w biało-czerwoną kratkę. Pomarszczona na stole, postrzępiona na brzegach. Wycierana przez babcię gąbeczką kilka razy dziennie. ...
-
Najświeższe wspomnienie o dniu Wszystkich Świętych w blasku choinek i ozdób bożonarodzeniowych. Tylko 24 godziny w dobie. Za mało. Tylko m...
-
I choćby nie wiem, co mówili ludzie, choćby nie wiem, co wymyślały najbardziej kolorowe środowiska - nie mogą mężczyźni żyć bez kobiet, a ko...