niedziela, 8 września 2013

Zetknięcie.



Piękne pytanie. Jak połączyć sztukę z życiem, jak wpoić sztukę w czas, jak wylać estetykę na płaszczyznę codziennych schematów?
Jeśli się coś kocha, jest to częścią ciebie. Część mnie jest ze mną zawsze, jest we mnie, jest mną.
Pragnę łączyć moją muzykę ze wszystkim. Nieee, nie! ŚWIECIE, nie oderwiesz mnie od niej, nie oderwiesz!
Wszystko gra, wszystko brzmi. Muzyka jest w przyjaźni, w spotkaniach, miłości i rodzinie - muzyka jest w samotności, ciszy i dawno wybrzmiałym brzmieniu, w pustce.
Piękno, zachwyt. Cały zachwyt może ulokować się w jednej barwnej plamie. Kocham zachwyt.
Jak bardzo to, co wokół, już teraz mnie nie dotyka. Kocham wszystkich, ale tych, którzy mnie kochają - poważam głębiej, bo wobec nich płynie moja wdzięczność. Zagmatwane?
Prawdziwe... nie rani mnie człowiek, człowiek już mnie nie zrani. Często spuszczam głowę, tak by nikt nie widział, że w oku kręci się łza. Łza współczucia, smutku. Dlaczego nie widzicie tego piękna?

Rozmawiam, przebywam, obcuję z kimś - nadal w głowie mam to coś. Piszę, próbuję skupić się na rzeczach "ważnych"... w głowie tkwi coś, co jest jeszcze ważniejsze, co nigdy nie odejdzie.
Jak to nazwać? Pasja, mówisz? Nie, to coś, co jest, nawet jeśli już tego nie chcesz, lecz nadal jest.
Często ciężko wpleść to między dialogi życia. Usiadłam przy oknie, coś do mnie mówisz... przepraszam, że nie słyszę... przecież właśnie znów ogarnia mnie to dziwne myślenie, to specyficzne, moje. Jakbym chwytała w dłoń szklany pryzmat, który zmienia postrzeganie, nie mogła go upuścić, odłożyć, bo on jest.
Ciężką pracą jest zaakceptowanie niektórych części siebie. Zwłaszcza tych, które dla dzisiejszego świata i systemów są niewygodne lub NIEPRAKTYCZNE.
Ot co! Cała jestem NIEPRAKTYCZNA, ale taką siebie muszę zaakceptować. Może praktyczność i użyteczność to pojęcie względne?
Może piękna mowa, szybkość w liczeniu, spryt, wiedza historyczna, tak drobna, że przyprawia o uśmiech, może to jest niepraktyczne? Tak, tak właśnie myślę.


Muzyko, jesteś najwierniejsza z materii ziemskich, najwierniejsza, i za to cię uwielbiam!
Najgorszy tylko jest ból, który wywołuje brak możliwości podzielenia się tym, co wewnątrz. To, że choć każda tkanka we mnie każe mi podzielić się tym, co najmniej z tymi, których kocham. Nie da się.
Iluż pisarzy było, iluż poetów, a każda próba wyrażenia ich emocji była nieudolna. Ta niemożliwość wywołuje bezsilność, bezsilność - ból. Może niech stanie się moją ofiarą?

Sztuką trzeba przepełnić rzeczywistość. ZETKNĄĆ ją z realiami. Zawsze. Nie tylko długie, zimowe wieczory, wyodrębniony czas.
Zawsze. To słowo ma wielkie znaczenie.
Może to dobrze być innym? Może to dobrze iść pod prąd gwoli dojścia do źródła?
Może to dobrze kochać...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Orkiestra nurtu rzecznego

Czas to z jednej strony coś niewidzialnego i nieuchwytnego, coś co mogłoby stanowić definicję abstrakcji i antonim namacalności. To coś, co ...