środa, 26 października 2016

Przyjmij.

A co innego robiła na co dzień?
Przyjmowała brak.
Każdą pełnię, której oczekiwała, która jest tym stuprocentem, która jest definicją siebie samej, musiała poznawać tylko w wyobraźni.
Żadnej pełni tu nie było.
Zawsze przyjmowała brak.
Z zamkniętymi ustami.
Rozłożonymi rękami.
Przyjmowała brak, który uczył ją pokory.
Och, jak on uczył pokory!
Często jakby wielki kciuk miażdżył ją wciskając w ziemię, jak mrówkę, ale nigdy nie niszczył do końca.
Cząstka życia, która w niej zostawała, mały fragmencik, mikroskopijny - odradzał jej własną pełnię.
Najpierw upokorzoną, by potem być odświeżoną.
Moc w słabości się doskonali.
Jak tu nauczyć się przez wszystkie lata przyjmować brak, tak, by przynosiło to owoc?

Przyjmujesz brak - tęsknisz do pełni.
Tęsknisz do pełni - zdobywasz cząstkę.
Walczysz o cząstki - dodajesz je do siebie.
To czyni prężnym.
To uświęca.
To boli.
To jest warte życia.

A pełnie?
Istnieją.




niedziela, 23 października 2016

I co teraz?

"Czas, zabijam tylko czas, bo reszta już umarła..."
Czasem tak jest. Tak, że wszystko umiera.
Czasem żyje w nas tylko jedna rzecz. Jedna sprawa. Jedno uczucie.
Wokół wszystko się dzieje. Tak jak zwykle.
Obowiązki, wstawanie, życie, spanie.
Spotkania, uśmiechy - te szczere i te z przyzwoitości.
Poranne marznięcie na przystanku, wieczorne zmęczenie zbyt długim dniem.
Przyjazdy do domu, powroty gdzieś.
Zakupy, sprzątanie, pranie, prasowanie, ubieranie.
Słuchanie muzyki, wieczory z filmem.
Jedzenie, picie. Znowu jedzenie.
Przyrządzanie jedzenia.
Czytanie, nauka, praca.

Wszystko żyje, dzieje się, a jednak dawno dla nas już umarło.
Jest jak ostatnie podrygi jeszcze przed chwilą żyjącego osobnika. Jak ostatnie impulsy nerwowe, które żyją już w martwym ciele.
Żyje w nas tylko jedno.
Ty wiesz, co w tobie najbardziej żyje.
Żyje, ty tym żyjesz; chcesz lub nie - to żyje.
Przysłania wszystko inne.
Czy jest dla ciebie dobre?
Dzieje się mimowolnie.
Chcesz tego lub nie.
Nie możesz się skupić na wszystkich tych codziennych wydarzeniach, bo one naprawdę jakoś dziwnie wyzionęły ducha. A to? Wręcz przeciwnie! Korzeniami i kłączami wchodzi w codzienność. I żyje.
I co teraz?





wtorek, 18 października 2016

Podchody na mogile

Wszystko szybko płynie, świat dokoła pędzi,
Czas na nas nie czeka, nam wydaje się, że jakoś nieważne są te dni teraz;
Że to przejdzie, że czeka nas POTEM, gdzie będzie czas na błahe ckliwości.
Nam się wydaje, że skoro teraz jest to, co przeszkadza, to w magicznym POTEM tego nie będzie.
I co?
I bawimy się w podchody.
Podchody na mogiłach naszych uczuć.
Nim adresat dotrze do celu, cel jest mogiłą.
Nic to nie daje, ale tacy jesteśmy, tak robimy.
Bawimy się ze sobą w głupie podchody.
Podchody miłości, podchody przyjaźni.
Szkoda, że to podchody na mogiłach tych duchów.
Bawimy się w podchody, które nie mają happy endu.
Bawimy się w podchody, bo taka natura ludzka.


Bawimy się w podchody na mogile tego, co chcemy, by już było.


I tak pewnie będziemy się bawić.
Choć to niemiłe, niezdarne...



czwartek, 13 października 2016

Nieznajomy, jednak to czujesz...

Obcy chłopaku z tramwaju, który jedziesz z uśmiechem, słuchawkach na uszach i pstrykasz palcami do muzyki - jesteś super.
Jakiś obcy chłopaku, którego twarzy nawet nie widziałam.
Obcy chłopaku, który masz pewnie zupełnie inne życie od mojego.
Nieznajomy, który czujesz to.
Chłopaku, który potrafisz się cieszyć tym, co Cię otacza.
Mimo zbyt wielkiego natłoku ludzi, deszczu za oknem, "zbyt niskiego ciśnienia", nieprzychylnych warunków - pstrykasz palcami i żyjesz tym.
Gdziekolwiek jesteś, kimkolwiek jesteś - jesteś super!

***
Choćby dzień miał zbyt szary, ośmiogodzinny poranek, wieczór i tak zakwita jak co dzień.
Po co rano się poddawać, skoro w perspektywie jest wieczór?
Pstrykajmy palcami!




niedziela, 9 października 2016

(Nie)jasny poziom nadziei.

Coś, co z pozoru wydaje się żywe, w środku może gnieździć kamień. Widzę to, zewsząd odnajduję. Wiele tych pseudo-żywych otoczek. Na kamieniach.
Czasem jednak trafiam na żywe ciało. Cieszy to nie tylko oczy.
Ciągle ten sam poziom życia na świecie, a często jakoś go mniej.
Ciekawie jest doświadczyć bijącego serca. Miło poczuć w żyłach puls.
Dobrze patrzyć w zwilżane drżącą łzą oczy. Wspaniale iść obok nóg, które kroczą z ochotą. Tak, takie jest zadanie
i powołanie. Żyć.
Co było ostatnimi czasy?
Właśnie życie.
Momentami otoczkowe, z kamieniem. Częściej jednak z pulsem. Zawsze z innym.
Czas wiele uczył. Inni ubierali w pokorę.
Idę dalej.
Dużo się zmieniło.
Zmieniłam się ja.
Zmienił się świat.
Nie zmieniła się Miłość.
Zawsze jest.
W każdym mieście, w każdej wsi.
Zawsze taka sama.
Wybaczająca. Miłosierna. Przygarniająca.
Taka, która mądrze się uśmiecha i jasno wyciąga ręce.

***
Czasem, gdy upadła, musiała trochę poleżeć.
Przytulić policzek do betonu.
Poczuć to.
Nie bolało, choć dało się we znaki.
Jakie znaki?
Budujące.
Potem, gdy wstawała, światło wydawało się cieplejsze, stopy lżejsze, otoczenie posłuszniejsze.

***
Tyle czasu, ale... Muszę tu wrócić. Wracam.
Co z życiem dotąd? Inspirowało.
Spokorniałam. Jeszcze bardziej kocham...





Orkiestra nurtu rzecznego

Czas to z jednej strony coś niewidzialnego i nieuchwytnego, coś co mogłoby stanowić definicję abstrakcji i antonim namacalności. To coś, co ...