Czasem jednak trafiam na żywe ciało. Cieszy to nie tylko oczy.
Ciągle ten sam poziom życia na świecie, a często jakoś go mniej.
Ciekawie jest doświadczyć bijącego serca. Miło poczuć w żyłach puls.
Dobrze patrzyć w zwilżane drżącą łzą oczy. Wspaniale iść obok nóg, które kroczą z ochotą. Tak, takie jest zadanie
i powołanie. Żyć.
Co było ostatnimi czasy?
Właśnie życie.
Momentami otoczkowe, z kamieniem. Częściej jednak z pulsem. Zawsze z innym.
Czas wiele uczył. Inni ubierali w pokorę.
Idę dalej.
Dużo się zmieniło.
Zmieniłam się ja.
Zmienił się świat.
Nie zmieniła się Miłość.
Zawsze jest.
W każdym mieście, w każdej wsi.
Zawsze taka sama.
Wybaczająca. Miłosierna. Przygarniająca.
Taka, która mądrze się uśmiecha i jasno wyciąga ręce.
***
Czasem, gdy upadła, musiała trochę poleżeć.
Przytulić policzek do betonu.
Poczuć to.
Nie bolało, choć dało się we znaki.
Jakie znaki?
Budujące.
Potem, gdy wstawała, światło wydawało się cieplejsze, stopy lżejsze, otoczenie posłuszniejsze.
***
Tyle czasu, ale... Muszę tu wrócić. Wracam.
Co z życiem dotąd? Inspirowało.
Spokorniałam. Jeszcze bardziej kocham...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz