środa, 26 listopada 2014

Bo wszystko się dzieli.

Będąc ostatnio mocno w tematach anatomicznych widzę, że wszystko się dzieli.
Tak, w przyrodzie wszystko się dzieli.
Tak samo jak w muzyce.

Kiedyś dzieliłam utwór na tekst, melodię i "to coś". Co ciekawe, nieświadoma wtedy jeszcze, że kiedykolwiek będę uczyć się anatomii, tak właśnie nazwałam ten post. Odsyłam:
http://wczerwonymkuferku.blogspot.com/2013/05/anatomia-przekazu.html

Dziś o innym podziale. Też tym z serca. Nie książkowym.
Utwory dzielą się na te: "Wow! Świetne!" (Melodyjne, dynamiczne, proste, w niektórych miejscach zaskakujące, zazwyczaj pop-owe, choć nie tylko. Radiowe single. Podobają się WSZYSTKIM i OD RAZU... Słuchasz tego "świetnego" utworu piąty raz i nagle zdajesz sobie sprawę, że jest o niczym. Potem, że tworzą go cztery proste dźwięki zmieszane ze sobą komputerowo i po dwóch tygodniach nie możesz go słuchać.)

Kolejny rodzaj utworów to takie, które na początku nie podobają się w ogóle, ale z czasem przyzwyczajamy się do nich i tolerujemy jako tło codziennych czynności, jako neutralne, przezroczyste.

Inne to takie, które podczas przesłuchania po raz pierwszy wydają się całkiem obce i niepasujące do naszego gustu, za drugim razem są już bardziej przyjazne, tak aż zaczynamy je lubić. Lubimy je tylko przez chwilę, potem szybko o nich zapominamy.


Ja kocham tę ostatnią kategorię. Najbardziej szlachetną. Taką właśnie reprezentuje zespół LemON. Jest naprawdę sporo takich zespołów, solistów, którzy w ten sposób tworzą. To sposób niesamowicie ambitny. Wszystko jest dobrane, ustalone. To ma brzmieć. Cały album ma tworzyć jedność, ma się spajać. Tu jest KONWENCJA.
Takie utwory chwytają za serce podczas pierwszego przesłuchania, ale wtedy wcale ich nie kochasz. Nie znasz ich. Nie znasz, ale pobudzają one do wytrwałego poznawania ich i zakotwiczonego zakochiwania w nich.
Prosto: Za pierwszym razem zawsze zauroczą, potem słuchasz ich w skupieniu. Odkrywasz. Odkrywasz nuta po nucie. Wczuwasz się w klimat. Układasz w głowie ich kształt. Słuchasz ich nocą i dniami. W słoneczne i pochmurne dni. Próbujesz je w każdych warunkach. I co? Okazuje się, że zawsze się sprawdzają. Wchodzisz w jeden i on zawsze swoim klimatem wplata się w klimat tego, co jest wokół ciebie. Pasują do smutku i do radości. Do samotności i wspólnych wieczorów.
I co najważniejsze? One NIGDY się nie nudzą. Nigdy, bo zawsze odkrywasz w nich coś nowego. Magia?


***
Takież to refleksje podczas wsłuchiwania się w nową, tak oczekiwaną płytę, na tle poprzedniej, która nadal jest świeża, jakby tylko wczorajsza.
Teksty tak inteligentne, tak zaskakujące, tak poetyckie, tak prawdziwe. Barwa pełna odcieni, ciągle ta sama, jedyna. Wyczucie tak idealne. A przecież nie wierzyłam w ideały...
Polecam tak w pełni zakochać się. Polecam :)

***
Dziś zostawiam tu pustkę.
Żadnej grafiki, żadnej muzyki.
W pustce dobrze rozprzestrzeniają się rozmyślania...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Orkiestra nurtu rzecznego

Czas to z jednej strony coś niewidzialnego i nieuchwytnego, coś co mogłoby stanowić definicję abstrakcji i antonim namacalności. To coś, co ...