Specyficzne uczucie. Osobiście uważam, że straszne.
Przejechanie paznokciem po szkolnej tablicy wywołuje okropne uczucie.
Styropianem po szybie, inne takie...
Pamiętam jak w szkole podstawowej chłopaki wiedzieli, że nie lubimy tego odgłosu i na przekór nam specjalnie to robili.
Wydaje mi się, że otaczanie się ludźmi, których zachowanie powoduje u nas spory grymas na twarzy jest nonsensem.
Jeśli jesteśmy zmuszeni, owszem, bycie z nimi jest sztuką i sztuką jest nie odwrócić się od nich.
Jeśli jednak coś nie jest nasze, a otaczamy się tym, na siłę próbujemy pasować, niestety nie przyniesie to pozytywnych rezultatów.
Zobacz, pełno wkoło takich, którzy non stop robią ci na przekór i z całym impetem rysują tablicę.
Myślisz, że chcesz być tak fajny jak oni?
Owijasz najpierw swoje dłonie grubo bandażami i próbujesz trzeć, by być cwanym jak oni. Innym podoba się ta sztuka. Twoi przeciwnicy mają wielu zwolenników. Ty jesteś tchórzem i dotyka cię byle co.
A więc, najpierw bandażujesz swoje dłonie, potem usilnie próbujesz łapać i owijać dłonie ICH.
Efekt?
Ty robisz coś, czego nie pochwalasz i nie chcesz, przy czym błaźnisz się i ośmieszasz próbując robić to na głupi sposób. Igrasz z silniejszymi, próbując ich pętać, narażasz się i jeszcze bardziej się ośmieszasz.
Wolisz zanurzać dłonie w farbie o konsystencji masła w takt pięknej muzyki i malować bo gładkim płótnie?
RÓB TO!
Jesteś w tym najpiękniejszy i najpełniejszy!
Inni nie doceniają?
Ach, gdyby wiedzieli co tracą...
Niech pozostali ścierają swoje paznokcie pośród fałszywego podziwu. Gdy dotrą do krwi zdziwią się, że nikt nie będzie chciał zabandażować ich dłoni na poważnie.
Sukienka taka zwiewna, taka lekka, piękna. Materiał taki delikatny, miły w dotyku i przyciągający wzrok. Dlaczego jednak dziewczyna ubrana w to cudo tak dziwnie się zachowuje? Dlaczego stawia nierówne kroki i zachowuje się jakby coś ją uwierało.
Wierzch. Ten wierzch taki lekki, zwiewny. Podszewka drapie i gryzie. Gruba, gorąca, nieprzewiewna. Ty widzisz tylko wierzch. Okładka książki, jedna strona medalu. Warto zawsze stanąć obok i zobaczyć dwie strony sytuacji.
Nie chcę żeby maj się kończył. Kiedy kończy się maj, uśmiech robi się o dwa milimetry krótszy. Z obu stron zmniejsza się o milimetr. Nie wiem dlaczego to tak działa. Próbujesz uśmiechnąć się od ucha do ucha, a uśmiech mniejszy.
Maju, nadajesz uśmiechowi wysublimowane brzmienie.
Nawet dźwięki w maju roznoszą się jakoś inaczej. Każdy miesiąc ma inne powietrze. Każdego miesiąca dany dźwięk ma inne brzmienie.
Lubię, gdy niesie je wiatr. Ten ciepły. Wtedy lekko drży.
Gdy słońce je ogrzewa robią się bardziej nieuchwytne, ale przez to tajemnicze i jeszcze bardziej napawa mnie to chęcią ich poszukiwania.
Co jest pięknego w słabej uchwytności dźwięków? Łapiesz jeden, próbujesz się nim nacieszyć, gdy ten nagle niknie w twoich palcach. Pozostaje jednak wdzięczny za kryjówkę jaką mu ofiarowałeś - prowadzi za sobą brata, inny dźwięk, który trafia w to miejsce, w które trafić powinien.
PRZEMYŚLENIE NA DZIŚ:
Lubię patrzeć na nieznajomych, tak bezosobowo. Lubię nieznajomych.
Nieznajomi, jesteście piękni i ciekawi.
Trwajcie.
PRZEMYŚLENIE MIESIĄCA: A co jeśli marzenia naprawdę się spełniają?
Zakochałam się. Zakochałam się po raz setny w różnorodności. Zakochałam się w wakacjach. Zakochałam się w życiu pełną piersią. Pełnym oddechem. Po co wymyślać problemy? Problemów nie ma! Są tylko zakręty. Gaz do dechy!!!
Przykład na to, że marzenia się spełniają? Proszę bardzo! Przez wiele dni żyłam marzeniem, by usłyszeć dwa niesamowite głosy w duecie. Głos Igora i Mai. Tak mało prawdopodobne, może kiedyś... KIEDYŚ nadeszło od razu!
Malutka jednostka. Człowiek.
O co w tym wszystkim chodzi?
Każda chwila to pokonywanie barier. Tylko bariery. Ale nie chce mi się. To nie dla mnie.
Ej, nigdy tak nie było, to znaczy, że nigdy tak nie będzie. Jeśli coś trwa trzydzieści lat, to nie da się tego zmienić.
Atmosfera? To pewna stałość. Ciężko ją zmienić.
Ale, ale, ale, ale. Atmosfera to nie ściana. Może być bardzo gęsta, ale swoją gęstością nigdy nie dorówna ścianie.
Mur ma większą gęstość niż atmosfera!!!
Wszystko mi przeszkadza, jakoś nigdy nie jest tak jak w moim śnie.
Jakby się tu usunąć... Wyciszyć. STAGNACJA. To lubię.
Chciałbyś żeby życie było tylko dowcipem? Żebyś mógł powiedzieć z zapalczywą obojętnością: "słaby"?
LUSTRO.
Stań przed nim. Co widzisz?
Widzę kilka osób.
Twarz taką, którą rzadko widuję, którą wyobrażam sobie nieco inaczej. Nie jest taka jaką chciałbym ujrzeć.
Wyraz twarzy znowu nie ten. To ja?
Emocja. Inna w środku, inna na twarzy. Jakieś to dziwne.
Ciągle jest tak jak jest, a nie tak jak chciałbym żeby było.
O co w tym wszystkim chodzi?
O budowę.
Każdy z nas ma swoją budowę. Każdy z nas ma podobną strukturę.
Shrek: "Cebula ma warstwy, ogry mają warstwy."
Coś dorzucić?
Otóż, każdy człowiek ma warstwy. Dwie warstwy.
Wyobraź sobie postać zrobioną z twardego i sztywnego materiału. Osoba ta pokryta jest elastyczną (może gumową) powłoką. Cała. Usta jednak wychodzą ze sfery sztywnej, nigdy nie są pokryte gumą.
Znowu: o co w tym wszystkim chodzi?
Sztywna część to nasze JA. To, czym naprawdę jesteśmy, czyli również to, co chcemy, by było.
Chcę, by w domu było tak, chcę, by szkoła była inna, chcę być kimś innym niż jestem, chcę spełnić marzenia, chcę być szczęśliwa, chcę być zdrowa, chcę być optymistką, chcę szczerze się uśmiechać.
To właśnie nasz mocny trzon.
On jednak jest twardy (choć zmienny, gdyż ciągle się kształtuje i formuje), nie pasuje zawsze do środowiska.
Chcę być dziś miła dla brata (część trzonu), w domu jednak wszyscy się kłócą, panuje okropna atmosfera, zawsze to samo... Nie udało się.
O co w tym wszystkim chodzi?
Trzeba nam, żeby całe dobro, które siedzi cierpliwie w trzonie, przenikało do części elastycznej. Do tej, która musi dopasowywać się do sytuacji.
To ty masz być kimś, kto powoduje zmiany! To ty masz być kimś, kto wprowadza te zmiany!
Jeśli twoja część elastyczna (codzienność, zwykłe rozmowy, styczność z innymi) nie będzie emanowała tym, co tkwi w trzonie, umrze część elastyczna a potem obumrze sam trzon. Umrzesz ty.
Pełno ludzi wokół mnie, którzy męczą się, że jest jak jest, ale nie zmienią nic, bo przecież "u mnie jest specyficzna sytuacja, nie da się nic zrobić", "nawet nie próbuję, bo to nic nie da".
BŁĄD!!!
Niestety, życie nie jest wygodne i nigdy nie jest zgodne z naszymi oczekiwaniami, ale jeśli czuję się takim a nie innym człowiekiem, muszę takim właśnie pozostać.
To wielka sztuka, trzeba uczynić trud, by wprowadzić ją w życie, jednak tylko to pozwoli nam żyć naprawdę.
Nie zmieniaj się pod wpływem innych. Kiedy wejdziesz między wrony to nie krakaj tak jak one.
Jestem Jan Kowalski, nie Paweł Kowalski. Mam takie i takie upodobania, uznaję takie i takie zasady moralne, wierzę w to, nie w coś innego.
Nie pozwól, by do elastycznej części przenikały toksyny z zewnątrz, bo wtedy cały trzon się zarazi.
Stracisz siebie i być może zorientujesz się dopiero na łożu śmierci.
Nabierz odwagi!!!
Wszystko można zmieniać.
Codziennie pokonuj swoje bariery. Zmieniaj swój mały świat.
Nie mów, że się nie udaje. Nie mów, że wszystko musi być jak zawsze. Nie mów, że się wstydzisz. Nie mów, że nie masz zdania, że nie wiesz, co o tym sądzisz.
Dobrze wiesz.
Elastyczny kożuszek pozostanie na zawsze. I dobrze. Bez tych kożuszków między ludźmi nastąpiłoby zbyt wielkie tarcie a świat spłonąłby przez iskry, które by powstały.
Musimy mieć elastyczne i miękkie powłoki, które nigdy nie będą miały tej samej linii brzegowej, co trzon, ale pomogą nam istnieć w społeczeństwie.
My jednak jesteśmy odpowiedzialni za skład powłoki. My decydujemy, kim jesteśmy.
Chciałabym, by udało się odejść od marazmu, bezczynności i największej naszej choroby - wycofania.
Uda się?
Nareszcie słonecznie! Miło jakoś. Wakacyjnie już.
A, bo to już wakacje.
Jakoś wesoło, ciut obco.
Trochę nerwowo, przed pewnym zdarzeniem.
Ale wakacyjnie. Orzeźwienie.
Lemoniada.
Bardzo ważny post, na napisanie którego czekałam cały rok. Minął rok od otwarcia kuferka. Kuferka, który pomógł mi w wielu sytuacjach. Kuferka, dzięki któremu mogłam powiedzieć co myślę, często sama tego nie rozumiejąc. Nie wiem, czy przyniósł on jakąkolwiek korzyść innym, choć chciałabym, żeby tak było... Najpierw maj, gdy przyroda budziła się do życia... Pamiętam ten maj... Było tak pięknie! Dziś deszczowo. Pomysł blogowania zrodził się wraz z rodzącą się naturą. Lubię takie synchronizacje. Potem wakacje. Jedne z najlepszych w życiu. Niesamowici ludzie, wolne od szkoły po ciężkiej drugiej klasie, wiele niewiadomych przed klasą maturalną. Niewiadome zostały do dziś, jednak zmieniła się jedna rzecz. Polubiłam je. Zrozumiałam, że nasze całe życie, aż do końca, składać się będzie z niewiadomych, a my ufając mamy iść śmiało do przodu. Potem szara jesień. Długie wieczory przy muzyce, gdzie mogłam wlewać do kuferka swoje myśli. Zima, święta, wiele się działo... W czasie ostatniego miesiąca w kuferku ucichło. Ucichło, ale nie na zawsze. Matury się napisały i mam skromną nadzieję, że mogę już mówić o nich w czasie przeszłym. Czas był ciężki, wyczerpujący, ale cieszę się, że udało mi się przetrwać. Cieszę się z każdego maturzysty, którego znam i któremu udało się przetrwać.
Sądzę, że w tym miejscu w kilku zdaniach mogę też podsumować czas spędzony w Koperniku. Tak wiele nie nauczyłam się nigdy wcześniej. Nie mówię o nauce szkolnej, która mijała się w 90% z moimi zainteresowaniami, którą musiałam znosić, zmuszać się do niej. Wiem jednak, że tam własnie miałam być. Niesamowicie ciężki czas. Zawiodłam się na wielu ludziach, zaszokowały mnie poglądy niektórych osób, zasmuciły zachowania jeszcze innych. Nie jestem jednak, by oceniać. Czas ten, choć ciężki, był mi bardzo potrzebny i wiem, że mogę iść w życie z zapasem wielu doświadczeń. I dobrze, że jest jak jest. Cieszę się, że poznałam kilku wspaniałych ludzi i że moje najlepsze przyjaźnie z lat wcześniejszych okazały się trafne, mocne i przetrwały. Ba, jeszcze bardziej się zahartowały.
Idealnie wręcz zazębił się czas urodzin kuferka z pierwszym moim wakacyjnym dniem. Nie wierzę w przypadki!
Jestem szczęściarą i szybko udało mi się zakończyć egzaminy. Pozdrawiam każdego, kto zdaje do końca maja!
Znowu maj. Kocham maj. Zachwycam się przyrodą i oczekuję nowych doświadczeń. Braki na kuferku odrobię, zapewne z nową świeżością. Już za chwilę będę innym człowiekiem, dlatego też moje wpisy będą inne. Będę starała dzielić się moimi nowymi doświadczeniami. 9 tys. wyświetleń jest dla mnie dowodem, że warto robić to, co się kocha. Powtarzam: nie wierzę w przypadki!
Kiedy miewałam pokusę rezygnacji z bloga, w ten sam dzień zawsze dostałam jakieś miłe słowo i zachętę do kontynuacji pisania czasem nawet od obcych osób. Nie robię tu nic wielkiego, czasem to tylko parę słów, piosenka, ale bardzo ważnych dla mnie słów i dźwięków.
Jestem tylko słabym i ciągle wątpiącym człowiekiem. Wątpiącym we wszystko. Ciężki i przykry czas matur paradoksalnie dał mi do zrozumienia, że nie wolno wątpić w siebie. Matura ustna z języka polskiego uskrzydliła mnie bardzo mocno, ponieważ bardzo miłe panie egzaminatorki i ich słowa były dla mnie dowodem na to, że warto pracować głównie w sferze swojej pasji. Praca wtedy jest miła, przychodzi sama, a efekty są znakomite. NIC NA SIŁĘ!
Panie egzaminatorki powiedziały mi, że widać we mnie pasję. Pomyślałam wtedy: tak! Choćby nie wiem co się działo, zawsze i wszędzie chcę inspirować innych i szukać dla siebie samej nowych inspiracji.
Co teraz? Plany na wakacje: zrobić coś dobrego. Zrobić dużo dobrego!
Może jestem szalona, ale te piękne różowe drzewa, to jedno z najlepszych wspomnień ze szkoły :)