Najpierw włącz, przepiękne...
Do kuferka wpadł dziś nowy pomysł. Prawdę mówiąc, jest to moja obserwacja 'od zawsze', poniekąd banalna, ale bardzo często powracająca. Niesamowicie intrygujące jest to, jak wielkiej układanki elementami jesteśmy. Nie ma czegoś takiego jak świat. Jest mnóstwo światów, które tworzą jedność, czy tego chcą, czy nie. Nie chodzi mi tu o jakąś globalność, mówię o tym, co jest wokół mnie. Zastanawia mnie codziennie dokąd zmierza każdy mijający mnie samochód, przechodząca obok osoba, co ma w głowie, jak żyje, czy jest szczęśliwa, czy nie jest zagubiona, z kim mieszka, jakie utrzymuje ze współlokatorami relacje. Czasem sama boję się swoich myśli. Pewnie ociera się to o wścibstwo. Nigdy nie interesuje mnie jednak czyjś status, zawód, umiejętności, wiedza, jakikolwiek poziom czegokolwiek. Ostatecznie... nie lubię tego w sobie, ale to we mnie jest od zawsze. To część mnie. Usprawiedliwiam się tym, że wszystko to bierze się z samych dobrych intencji. Nie litości, nie współczucia (niektórym na pewno mogłabym pozazdrościć).
Bezsensowne jest opowiadanie o sobie w 100% komuś, kogo się nie zna. Przesadna otwartość - o nie! To takie obnażanie wnętrza, jakby nie miało się do siebie szacunku, do swoich uczuć. Nie zmienia to jednak faktu, że wspaniale jest poznawać kogoś nowego, zwłaszcza kogoś, kto jest nam całkiem obcy, różni się od nas pod wieloma względami.
Razi mnie tchórzostwo. Nienawidzę tchórzostwa! Każdy jest mądry w sieci, nikt nie rozmawia na żywo. Godzinne rozmowy na facebook'u, w realu znikome 'cześć'. Błagam, ludzie, w twarz! Najgorszą prawdę, najgorsze rzeczy, które macie w sobie, w twarz, nie za plecami, nie w komentarzu pod zdjęciem. To tylko świadczy o tym śmiertelnym tchórzostwie, toksycznym unikaniu, ciągłym unikaniu...
Staram się pamiętać, że pomimo tego, że każdy jest malutką częścią układanki, gdyby go zabrakło, obrazek nie byłby kompletny. Każdy jest tak samo ważny, tak samo potrzebny. Jestem puzzlem:) Wydaje się, że puzzle wzajemnie sobą się nie interesują, coś w tym jest, ale każdy ma w siebie wpisaną jakąś treść, którą nieustannie niesie, pokazuje, manifestuje. Tworzymy wspaniały obraz, mnóstwo odrębnych światków połączonych w jeden wielki świat.
Do kuferka wpadł dziś nowy pomysł. Prawdę mówiąc, jest to moja obserwacja 'od zawsze', poniekąd banalna, ale bardzo często powracająca. Niesamowicie intrygujące jest to, jak wielkiej układanki elementami jesteśmy. Nie ma czegoś takiego jak świat. Jest mnóstwo światów, które tworzą jedność, czy tego chcą, czy nie. Nie chodzi mi tu o jakąś globalność, mówię o tym, co jest wokół mnie. Zastanawia mnie codziennie dokąd zmierza każdy mijający mnie samochód, przechodząca obok osoba, co ma w głowie, jak żyje, czy jest szczęśliwa, czy nie jest zagubiona, z kim mieszka, jakie utrzymuje ze współlokatorami relacje. Czasem sama boję się swoich myśli. Pewnie ociera się to o wścibstwo. Nigdy nie interesuje mnie jednak czyjś status, zawód, umiejętności, wiedza, jakikolwiek poziom czegokolwiek. Ostatecznie... nie lubię tego w sobie, ale to we mnie jest od zawsze. To część mnie. Usprawiedliwiam się tym, że wszystko to bierze się z samych dobrych intencji. Nie litości, nie współczucia (niektórym na pewno mogłabym pozazdrościć).
Bezsensowne jest opowiadanie o sobie w 100% komuś, kogo się nie zna. Przesadna otwartość - o nie! To takie obnażanie wnętrza, jakby nie miało się do siebie szacunku, do swoich uczuć. Nie zmienia to jednak faktu, że wspaniale jest poznawać kogoś nowego, zwłaszcza kogoś, kto jest nam całkiem obcy, różni się od nas pod wieloma względami.
Razi mnie tchórzostwo. Nienawidzę tchórzostwa! Każdy jest mądry w sieci, nikt nie rozmawia na żywo. Godzinne rozmowy na facebook'u, w realu znikome 'cześć'. Błagam, ludzie, w twarz! Najgorszą prawdę, najgorsze rzeczy, które macie w sobie, w twarz, nie za plecami, nie w komentarzu pod zdjęciem. To tylko świadczy o tym śmiertelnym tchórzostwie, toksycznym unikaniu, ciągłym unikaniu...
Staram się pamiętać, że pomimo tego, że każdy jest malutką częścią układanki, gdyby go zabrakło, obrazek nie byłby kompletny. Każdy jest tak samo ważny, tak samo potrzebny. Jestem puzzlem:) Wydaje się, że puzzle wzajemnie sobą się nie interesują, coś w tym jest, ale każdy ma w siebie wpisaną jakąś treść, którą nieustannie niesie, pokazuje, manifestuje. Tworzymy wspaniały obraz, mnóstwo odrębnych światków połączonych w jeden wielki świat.
uwielbiam czytać Twoje posty, jesteś taką mądrą, wnikliwą dziewczyną, że aż musi przerażać rozmowa z Tobą :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń