wtorek, 14 maja 2019

Sześć wytopionych trochę świeczek

Odkryto ostatnio, że super- hiper- ultra-biodegradowalne worki foliowe, zakopane w ziemi albo zanurzone w wodzie, zupełnie się nie rozkładają. Wszyscy przewidywali, że odkopane czy wydobyte po kilku latach, będą choć trochę naruszone. Nie były. Mój kartonowy kuferek pewnie już dawno rozpadł się w proch i zmieszał się z ziemią. To nic. Wszystkie przemyślenia, które tam wrzucałam, pozostały we mnie. Chciałabym, by niektóre doświadczenia były bardziej biodegradowalne. Nawet jeśli nie zostały w sferze mojej świadomości, ich echo będzie się roznosiło w kolejnych myślach, sposobie wnioskowania i spostrzegania. Czas płynie, o czym mówię często (i będę mówić), ale sedno duszy pozostaje to samo. Czasem czytam stare posty i, choć śmieję się z ich formy, czerpię z nich wiele.
Od czasu, kiedy zaczęłam dużo dużo myśleć, przeżywać, zastanawiać się nad życiem, obserwować i czuć, minęło już ponad dziesięć lat. I co? I wiem tyle, że warto robić wszystkie te rzeczy. A wtórnie po nich, warto trochę pisać, by dzielić się z innymi. Warto tworzyć wiersze, nawet tak nieudolnie, jak robię to ja. Warto pisać listy. Papierowe listy, w których streszczasz kilka faktów, trochę uczuć i pytań do drugiej osoby. Takich listów, po których odpowiedź dostajesz za kilka tygodni. Takich, o których nie wiesz, czy są odczytane i czy przyjdzie odpowiedź.
Wiecie, co jeszcze warto? Cholernie warto ufać drugiej osobie. Jest to jedna z najtrudniejszych rzeczy w życiu. I choć zawiodłam się sto razy, ten sto pierwszy raz okazał się najlepszą przyjaźnią. Taką, w której tyle samo dajesz, co odbierasz. Warto próbować ciągle i ciągle i ciągle, mimo tego ogromu ran. Warto nigdy nie zapominać o nikim, kto naprawdę był. Pamiętam o każdym, kto jest bliski mojemu sercu. Nawet jeśli myśli, że tylko był. Jeśli był, to znaczy, że nadal jest i zawsze będzie.
Warto mieć tony swojej ukochanej muzyki, a kiedy przyjdzie ochota - słuchać do obrzydzenia jednej i tej samej piosenki. Warto robić coś wbrew sobie, kiedy wiesz, że jest to bardzo wartościowe, a twoje "wbrew" bierze się tylko z lęku lub z lenistwa. Warto planować i zgadzać się na nagłe zmiany planów, które koordynuje Bóg.

Lubię małe podsumowanka. I dzisiejszym będzie to, że stworzyłam egoistycznego bloga dla siebie. Takiego, którego w domyśle nie miały czytać tysiące ludzi. W którym nie godziłam się na reklamy, ani dodatkowe promocje. Pisałam wiele dla siebie, dlatego, że czułam, że i tak nikt niczego nie zrozumie. Mimo to, okazało się, że moje przemyślenia mogą być dla kogoś cenne. Ba! Nieraz wpływały na czyjeś decyzje. Nie wiem, czy to dobrze, ale kocham taką interakcję dusz. Kocham momenty, kiedy ktoś otwiera się na drugą osobę i szczerze powie jej, że jest za coś wdzięczny, że coś mu się podoba, że potrzebuje czegoś, co tworzysz tylko ty. Dzięki temu sama nauczyłam się mówić innym dobre rzeczy. Jak wielką satysfakcję to daje!

O, i jeszcze warto wymyślać głupie albo proste i banalne piosenki w środku nocy. Szczególnie te, które nigdy nie ujrzą światła dziennego.

A najbardziej to warto kochać, nawet jeśli nie umie się kochać tych, których by się chciało. Warto próbować wtedy na inny sposób. I nawet jeśli nie dostaje się miłości w zamian. I tak warto.

***
Internet rozłożył ramiona
Zagarnął lud i zarządził bliskość

Okazało się, że bywa sztuczna
Wygrali więc ci, którzy rozpoznali jak jej używać
Przegrali, którzy łamiąc karki od pochylania
Zaplątali wzrok i zgubili serce

Ich głowy poturlały się po podłodze metra
Po instagramowych łąkach
A serca nauczyły się najmocniej bić tylko na odległość

A potem okazało się, jak cenni są ci
Którzy siedzą w fotelu obok
Na najodleglejszym kontynencie

Daj im lajka



***






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Orkiestra nurtu rzecznego

Czas to z jednej strony coś niewidzialnego i nieuchwytnego, coś co mogłoby stanowić definicję abstrakcji i antonim namacalności. To coś, co ...