Dzisiaj do mojego kuferka wpada nowa myśl. Uważam, że jest to istotna myśl.
Właśnie dzisiejszego dnia dotarło do mnie coś ważnego.
Każdy z nas, każdy, każdy, każdy, bez ani jednego wyjątku, idzie na ŁA TWI ZNĘ!
Nie będę tu mówiła o tej "łatwiźnie" jaka zapewne od razu przychodzi Wam na myśl. Nie chcę mówić o tym, że każdy próbuje wszystkiego na skróty, że chcemy mieć więcej i szybciej, że naszym drugim imieniem jest konsumpcjonizm, że chcemy być zawsze w centrum uwagi, że na co dzień popełniamy wiele złych czynów, by tylko mieć lepiej i więcej, więcej, więcej... Nie będę mówić o przekrętach, wszechobecnej nieuczciwości, niezważaniu na innych... O tym już wiemy. Dziś chcę poruszyć temat innej łatwizny. Zachęcam teraz do paru minut zastanowienia się...
Zastanów się...
Co masz na myśli mówiąc: "ja"?
Co przychodzi Ci do głowy myśląc o sobie?
Z ilu sfer się składasz?
Czy idąc coraz głębiej i głębiej, odkrywając nowe warstwy, jesteś w stanie dotrzeć do dna?
Czy masz dno?
Schodząc coraz głębiej pod ziemię (chociażby w kopalni) zastajemy coraz trudniejsze warunki. Mamy do dyspozycji coraz mniej tlenu, ledwie oddychamy. Z naszym schodzeniem w głąb siebie jest identycznie.
Im głębiej, tym trudniej. Okazuje się jednak, że istnieje w nas WIELKA przestrzeń, jakiej dotychczas nie dostrzegaliśmy. Przestrzeni tej nie jesteśmy w stanie zauważyć w ciągu jednego dnia, miesiąca, może nawet roku.
Popatrz. Myślisz, że warto patrzeć na to co "realne". Realne, czyli namacalne, udowodnione, popierane przez większość, szanowane przez masy, wyniesione na tron przed publicznością. Właśnie.
Ubrania, makijaż, białe zęby, idealnie wyprasowana koszula, dokładnie ogolona twarz, wzorcowo przystrzyżone włosy. Dalej, piękna wymowa, dykcja, oczytanie, wiedza teoretyczna z wielu dziedzin, umiejętność poruszania się, atrakcyjność słowa i charakteru, najlepsze oceny w szkole, najlepsze wyniki w pracy. Poważanie, szacunek u innych, stanowisko "duszy towarzystwa", zadbane paznokcie, dobra mina do złej gry. Ile tego jest!
Docenienie wśród rówieśników, szefa, u rodziców, podziw w rodzinie, dobra sława.
Jeszcze głębiej? Jakieś miłości, namiętności, pragnienia. Stare wspomnienia, pasja zajmująca 90% życia, intrygi, knucia, plany na przyszłość, sny, lęki, pragnienia.
NIEZLICZONOŚĆ!
Nie przypuszczasz nawet, że to wszystko to niespełna jeden procent tego, co jest w Tobie.
Łatwo zauważam, że ludzi śmieszy taka rzecz jak DUSZA.
Śmieszy ich słowo Szatan, nie wspominając o słowie Bóg, nasze prawdziwe korzenie, duchy.
Zastanawiam się właśnie dzisiaj. Dlaczego śmieszą. Dlaczego?
Bo nigdy ich nie widzieli! Nie doświadczyli. Inni się śmieją, to ja też.
Szydzenie i wyśmianie czegoś jest jednym z przejawów tchórzostwa i NIEWIEDZY. Tak, niewiedzy!
Właśnie to, co uważa się za ciemnogród jest bardziej realne niż to, co stanowi dla nas dziś wartość.
Powiesz: pfff, żałosne! Romantyzm był kiedyś, teraz jest XXI wiek, człowieku, opanuj się! Ogarnij się! Jaki Bóg! Jaki Szatan! Jakie stworzenie! Ha ha ha! O niee...
Też tak myślałam. Przecież to takie DOROSŁE. Co więcej, RACJONALNE! Ludzie, jakież to racjonalne! Jakim to ja nie jestem REALISTĄ! Patrzcie ludzie, tak trzeba żyć! Tak trzeba myśleć, tak uważać! Pośmiejmy się razem z tych, którzy są heretykami XXI wieku! Ach, ciężko mi żyć w dzisiejszym świecie. Tyle ciemnoty! Czy do ludzi nie dociera to, że trzeba zająć się tym co ważne, a nie "jakimiś Maryjami, aniołkami z grubymi brzuszkami, tysiąc razy pozłacanymi figurkami niby-świętych".
OGAR! Teraz trzeba myśleć o tym, co PRAWDZIWE. I jak tu się można rozwijać? Brakuje mi słów, żeby wyrazić, jak mi ciężko uczyć się, dorastać w takim środowisku głupców...
***
Kochany, zwracam się właśnie do Ciebie. Wyobraź sobie ocean. Upalny, słoneczny dzień. Brzeg. Przy brzegu całe mnóstwo ludzi. W tym Ty. Małe dzieci z wiaderkami i łopatkami taplają się w pięciocentymetrowej wodzie. Jakże ona tutaj ciepła! Miła, przyjemna, ach! Dorośli spacerują wzdłuż brzegu brodząc w wodzie co najwyżej po kolana.
Tu jest bezpiecznie, bo tu są wszyscy.
Powiesz: "odpoczywają". Po czym obserwujesz jak wieczorem cały 'wypoczęty tłum' wlecze się do domów wymęczony upałem, ogłuszony gwarem ludzi, obolały z leżenia, niosący cały bagaż parawanów, parasoli, ręczniczków, kocy, materacy itd, itd...
Przy brzegu jest dobrze. Tak jak ma być. Piękne muszelki, bursztyny, woda spełnia nasze oczekiwania.
Nagle otwierasz szerzej oczy. Ale kto to? - myślisz. Tuż po zachodzie słońca z tafli wody wynurza się para niezwykłych osób. Zaraz za nimi płynie niewielka łódź sterowana przez kolejną parę. Czworo ludzi. Czym jest ta liczba przy tysiącach przybrzeżnych wczasowiczów.
Tajemnicze osoby to nurkowie. Podchodzą lekko, zwiewnie i energicznie. Mówią:
-Witaj. O, jak bardzo współczujemy ci, że jesteś tu na płytkiej wodzie.
Ty na to: - Ha ha ha, bo tylko taka jest, co mnie obchodzi co jest dalej, przecież WSZYSCY są tutaj.
-Jak to wszyscy? A my? Cały ranek łowiliśmy ryby, niesamowite okazy! Zobacz, są u nas w kutrze. Następnie popołudnie spędziliśmy pod wodą. Jakie tam są skarby!
-Tu też można znaleźć parę muszelek, nawet bursztynów!
-Tam na dnie takich bursztynów jest mnóstwo! Są również perły, piękne zwierzęta, niesamowite miejsce! Ha, ci na brzegu nawet nie zdają sobie sprawy, co tam może ich spotkać. Śmieją się, że to urojone w chorej fantazji heretyków miejsca. Żal mi ich. Współczujemy im najserdeczniej...
-Ale...
Tak kochani. Tak właśnie wygląda nasza rzeczywistość. Możesz całe życie zanurzać się w siebie tylko te 5 cm, bo to wygodne i przyjemne. Potem jest trudniej. Żeby nurkować, należy się tego nauczyć. Pamiętaj jednak, że na brzegu nie złowisz ryb, nie zobaczysz wielu rzeczy, które są rzeczywistością, ale ktoś wmówił Ci, że ich nie ma. Przecież to śmieszne! Nie dopuszczaj do siebie myśli, że istnieje coś lub ktoś poza tym co widzisz. Czyń to, czyń w wolności. Tylko żebyś później nie żałował...
"Wznieśmy się ponad wszystko, co przemija".
Z tego miejsca dziękuję wszystkim, którzy uczą mnie nurkować i pokazują mi coraz to piękniejsze rafy i perły. Dziękuję, że nie jestem "wszyscy" ani "każdy". Dziękuję, że nie jestem "normalna" i nie myślę "realnie".
Bez Was całe życie chodziłabym po brzegu myśląc, że horyzont jest końcem, a nie początkiem wszystkiego, jak jest naprawdę.