czwartek, 28 marca 2019

Przechytrzone porzekadła

Wachlarzem z bibuły machał ktoś przed nosem
Z każdym krokiem wprzód wiało mocniej
A potem wielkie wiatraki
Z którymi się nie walczy
Mądrość tak powiedziała
Ludowa

Potem wielki ciąg, łamiący w kolanach
Pogłębiający przymusowo wdechy
Zawsze w twarz, jak chleb masłem w dół
Mądrość tak powiedziała
Tradycyjna

Huragan i tajfun im dalej się idzie
Kroki nie chcą następować
Stoję mimo chodu
I zawsze piasek w oczy
Mądrość tak powiedziała
Obyczajowa

A gdy jestem sobą
Robię, co kocham
Siadam pod ścianą, gdzie nie wieje
I żartuję z takich mądrości



niedziela, 24 marca 2019

Ulubiony dzień i tatuaże na nerkach

Tylko Bóg zna tatuaże na nerkach.
Dziury w żołądku i nocny bezdech duszy.
Tylko On wie, kiedy kalendarz się skończy.
Tak jak On chce, składają się skrzydła biedronek,
A "teraz" było wczoraj i będzie jutro.

Kimkolwiek jest, kryje się nieźle,
Ujawnia niespodziewanie.
Tylko On jest tu codziennie,
Wtedy, gdy jest najpuściej.

Nie wiadomo dlaczego robi to, co robi
I dlaczego nie robi tego, czego nie robi.
I co to jest wszechmoc, wszechwiedza i Miłość, którą On jest.

Tylko Bóg rozumie, dlaczego noc zawsze łączy się z dniem
Dla naszego dobra.
Tylko On nie reaguje, gdy wydaje się, że powinien.
Tylko Bóg tak bardzo jest i ciągle Go nie ma.

Dał rozum, byśmy zrozumieli, że nic nie wiemy,
Gdy się dowiadujemy, pokazuje, że wiedza to nic.
Zna oczy, które nie widzą, uszy, które nie słyszą.
Czyli wszystkie zna.

Tylko Bóg jest ten sam od zawsze.
"Zawsze", którego nie potrafimy wyczuć.
To my jak pogoda w marcu się zmieniamy,
A potem mówimy Mu - czemu ciągle jesteś inny???

On chce tylko miłości,
A my nie umiemy jej dać,
Dlatego pytamy: czego chcesz?
Pytamy do końca kalendarza.
A ten koniec już się z Nim zaprzyjaźnił.
To jest Jego dzień.
I kiedyś stanie się naszym ulubionym.





niedziela, 17 marca 2019

"I patrzę w dal"

Ten moment, kiedy spełnia się pragnienie.
To, które tak wiele dla ciebie znaczy, o którym nikt nie wie.
To, o którym - gdyby - ktoś się dowiedział, nie zrozumiałby go.
Wyśmiał.
Małe-wielkie wzruszenia, których obecność w życiu jest ostoją.
W całym tym wirze beznadziei, nieodnalezienia i nierozumienia najbliższych, są tak cenne. Te małe, subtelne cuda, z których nie muszę się tłumaczyć.
Kuba Badach śpiewa, że człowiek jest wyspą.
Chyba jednak każda wyspa ma swoje niebo.
Powinna się nazywać planetą, a nawet odrębnym wszechświatem.
Na moim niebie spadają gwiazdy.
"Dryfuję więc po morzach. Morzach głów, morzach słów, morzach ust."
Moja wyspa sama dla siebie jest brzegiem, a zderzanie się z innymi wyspami wychodzi jej jednak na złe.
Skupię się na wysyłaniu pozdrowień. Z daleka.
"Człowiek jest wyspą poza swój brzeg
Nie wyjdę więc, choć próbuje.
Morze głów, morze słów wokół mnie.
Lecz cholernie daleko do człowieka jest.
Przebijam się głową co dzień i ciągle mur
I lecę w dół, żeby tak z kimś bliżej niż dotyk być."
Boli głowa od przebijania tych murów. I głowa i ręce i serce.

Dobrze, że na mojej wyspie dzieją się te małe cuda.
Nie samym chlebem żyje człowiek.
No właśnie, więc dobrze, że są.
Uśmiecham się, buszując w głębinach jaskiń i lasów.
Tu, na tej bezludnej wyspie, którą czasem z daleka dostrzeże inna wyspa.
Kiedy nawet się jakaś zbliża, ja zapuszczam się tam, gdzie nikt mnie nie znajdzie.
Obserwuję przez lunetę. Dobrze życzę każdej. Błogosławię w duchu.
Niech jednak się nie zbliża, nie zderza.
Tak, do tych głębin dochodzą wszystkie cuda i wzruszenia.
Dochodzą i - zapewniam - całą istotą są odbierane.
"Chodzę co dzień na własny brzeg. Dalej już nie.
I patrzę w dal, bezludna jest wyspa mojego ja.
I nic nie zmienia się, nie mogę wyjść poza mnie."
Dużo tu swobody. I już nie będę nigdzie podpływać.
Patrzę wkoło z zaciekawieniem, na wszystkich, którzy przepływają.
Po prostu patrzę.

"Spadł deszcz na wyspie "mnie".
Wśród kropel strug ślady stóp,
Więc musi być nadzieja
To Ty, czy jednak Bóg..."

To Bóg podlewa całą roślinność mojej wyspy.
Daje wodę i małe cuda.
Małe cuda, by mieć co jeść.

I żyli długo i szczęśliwie.
Nie obijając się.



niedziela, 10 marca 2019

Dzień Mężczyzny

I choćby nie wiem, co mówili ludzie, choćby nie wiem, co wymyślały najbardziej kolorowe środowiska - nie mogą mężczyźni żyć bez kobiet, a kobiety bez mężczyzn.
I choćby nie wiem, jak by się tego wypierały jednostki, choćby nie wiem, jak każda z płci próbowała uzasadniać swoją niezależność - nie mogą bez siebie żyć.

Starzy, mądrzy ludzie ze swoimi złotymi myślami,
Światli myśliciele,
Osoby doświadczone bogactwem relacji,
Środowiska pielęgnujące rodziny,
Same rodziny,
Małe dzieci, które widzą najwięcej i mają do powiedzenia najmądrzejsze słowa,
Osoby samotne, których życie nie oszczędzało,
Kościół i jego członkowie,
Filozofowie,
Artyści i najprostsi ludzie.

Od nich właśnie usłyszysz, że jesteśmy sobie potrzebni.
Banał?
Może. Tylko dlaczego dzisiaj tak często trudno do niego dojść. Tak trudno go przyjąć?

Kryzys męskości?
Tak mówią.
A co ja powiem?
Nie ma kryzysu męskości.
Jest tylko kryzys wydobywania.
Wydobywania z siebie tego, co mnie stanowi i tego, kim jestem.

Wielkie mam szczęście w życiu, że w całej mojej rodzinie jest mnóstwo mężczyzn, którzy wydobyli z siebie to, kim są. Wydobyli, postawili przed oczami na piedestale, wyszlifowali. Dają nam przykład i pokazują, że DA SIĘ. Da się być dobrym, opiekuńczym, wiernym, walecznym. Da się być blisko Boga, być wrażliwym, a jednocześnie męskim. Da się być empatycznym i dbającym. Da się mieć własne zdanie i da się podejmować radykalne i ważne decyzje.
Za takich mężczyzn dziękuję Bogu i o takich proszę.

Jesteście nam potrzebni jako ojcowie.
Biologiczni i duchowi.
Jesteście nam potrzebni jako przyjaciele, jako opiekunowie.
Jako bratnie dusze i ci, którzy dają nam przestrzeń do bycia kobietami w pełni.
Jesteście punktem odniesienia dla naszej kobiecości, a my - dla Waszem męskości.
Jesteście potrzebni, jako dziadkowie, którzy zajmą się wnukami - własnymi i przybranymi.
Jako ci, którzy opowiedzą nam o świecie i pokażą, że możemy na Was liczyć.
Jesteście bardzo potrzebni jako mężowie, w którym można złożyć całą siebie. Z pełnią zaufania i z pełnią oddania.
Jesteście potrzebni jako kapłani, których życie jest dla nas największą inspiracją oddania.
Jesteście potrzebni jako synowie, których wychowanie, choć jest wyzwaniem, napawa dumą.

Jesteście potrzebni Bogu do dzieła zbawienia.

Życzę Wam, żebyście mieli w zasięgu wzroku to, co Was stanowi.
Żebyście skupiali się na tym, co ważne.
Wiedzcie, kim jesteście, wiedzcie, jak ważne zadania i walki przed Wami, podejmujcie się ich, trzymajcie się przy tym Boga i dbajcie o kobiety, które On stworzył. Najlepsza forma dbania o kobiety, to pełne przyjęcie ich miłości. Tylko o to w tym chodzi.
Bądźmy dla siebie nie tylko odniesieniem.
Bądźmy dla siebie dopełnieniem i miłością.
Bądźmy, bo się da.

***
Uwielbiam cytat z Pieśni nad Pieśniami:
"Kim jest ta, co się wyłania z pustyni, wsparta na oblubieńcu swoim?" (PnP 8, 5)
On mówi wszystko.




piątek, 8 marca 2019

Ramiona i lniane torby

Ilu byś ich nie widział, wszyscy mają ramiona.
A na ramionach lniane torby.
Na tych torbach komiksy, pejzaże i motta.
Na innych reklamy, to przez przypadek.
Noszą za darmo, mimochodem reklamują.
Przez przypadek też dzielą się życiem.
Jedni rozśmieszają, drudzy dziwią.
Niektórzy są nudni, chodzą bez nadruku.

A w tych torbach?
Nie wiem, co oni tam mają.

Nawet bezdomni mieszczą w nich dobytek.
Kiedyś w jednej widziałam psa.
Taka nowa moda.
Lniane torby.
Torby, którymi się krzyczy.
Torby, którymi się milczy.

Wszyscy je noszą na ramieniu.
Ci, co mają dłonie, czasem niosą w dłoni.
Uważają wtedy, by nie szurać po ziemi.
Idą przed siebie krzywiąc kręgosłupy.
Lniane torby.
Wchodzi do nich bio-eko-myślenie,
Wchodzą bibeloty.
Co dzień przy sercu, co dzień z nimi w drodze.

Czy wrzucają tam tęsknoty?
Czy wrzucają dążenia?

Tak ją kochają.
Tak bardzo codziennie mają.
A gdy wszyscy dojdą do celu,
Co z lnianą torbą?

***
Czasem coś, co z dnia na dzień stawało się bliższe sercu, nagle, gdy jest już niepotrzebne, odrzuca się jak gdyby nigdy nic nie znaczyło. Nawet, gdy kiedyś wyrażało nas. Ot, już tak mamy. My. Ludzie.




Orkiestra nurtu rzecznego

Czas to z jednej strony coś niewidzialnego i nieuchwytnego, coś co mogłoby stanowić definicję abstrakcji i antonim namacalności. To coś, co ...