wtorek, 8 maja 2018

Wielkie oceanarium

Wielkie oceanarium. Ogromne.
Stoję, a wokół mnie grube na pół metra szyby. Nade mną, wokół mnie i pode mną mnóstwo wody.
Pływacie wokół, jesteście piękni, kolorowi.
Tyle gatunków, tyle kolorów. Różne sposoby Waszego poruszania się, różne tempo. Wielkie ławice przeplatane indywidualnościami. Niektórzy z Was kotłują się w oświetlonej, środkowej części - tej, której można dotknąć ręką. Pozostali pływacie od końca do końca, z dala od ścianek. Innych nigdy nie widziałam, bo nigdy nie wypłynęliście z ciemnych zaułków. Zjadacie to, co Wam wsypią. Zjadacie też siebie nawzajem - wiem, bo widziałam.
Nie wiem, co jest w Was tak pięknego, że patrzenie na Was, śledzenie Waszych ruchów, wciąga mnie i uzależnia niemiłosiernie. Stoję i bez przerwy patrzę. Jest mi tu sucho i ciepło, ale patrzę.
Kocham Was i kocham tę półmetrową szybę. Nie wiem, dlaczego.

Od niedawna odkrywam nowe Wasze gatunki, ale już nawet się nie wgłębiam, nie opisuję.
Cieszę się, że jesteście tak piękni, że żyjecie i otaczacie mnie. Czuję jednak ciarki na plecach, kiedy uświadomię sobie, jaki ciężar wody napiera na mnie. Czuję ten ciężar.

Kiedyś przykładałam nos do szyby, tak, że aż się na niej rozlewał. Uchylałam drzwiczki od góry i Was karmiłam. Potem dotykałam dłonią szyby. Tak, długo trwały czasy, gdy stałam z dłońmi przyklejonymi do Waszych ścian.
Dzisiaj tak nie jest.
Pływacie, jak pływaliście, ale ja już tylko stoję.
I tak już będzie.
Będę tak patrzyła, patrzyła i patrzyła. Czasem się zamyślę.
Nie chcę być samolubna, ale niedobrze mi robi kontakt z Wami. Jestem w innym ekosystemie, a Wy jesteście moją używką.

Nigdy nic nie wiadomo. Może przyjdzie w końcu czas, gdy pobiegnę zwiedzać pustynię...










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Orkiestra nurtu rzecznego

Czas to z jednej strony coś niewidzialnego i nieuchwytnego, coś co mogłoby stanowić definicję abstrakcji i antonim namacalności. To coś, co ...