niedziela, 11 grudnia 2016

Bez ciała.

Czasem chciałoby się tak po prostu wtopić stopy w ciepły, mokry, gładki piasek na plaży. Przy zachodzie. Ciepłym, świeżym wietrze. Samemu.
Czasem chciałoby się nie mieć żadnych innych myśli w głowie oprócz tej, jak cholernie wspaniały jest ten zachód.
Nie myśleć o tym ile się ma lat, skąd się pochodzi, na czym i na kim nam zależy. Co musimy jutro zrobić, na kiedy oddać pracę. Nie wiedzieć ile mamy pieniędzy, a ile nie mamy. Nie pamiętać o żadnych ludziach i wydarzeniach. Nie zastanawiać się skąd wyszliśmy i jak dostaniemy się do domu.
Iść wzdłuż morza i myśleć o zachodzie.
Tak bym chciała żyć.
Na bezludnej wyspie.
Bez zwierząt.
Bez bożków.
Bez jedzenia.
Bez picia.
Bez ciała.


I bez muzyki.

2 komentarze:

  1. Za dużo wspomnień?
    Może nie był wart?
    Może to przeznaczenie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Żadne wspomnienia. Wręcz przeciwnie. Mówię tu o codzienności. Tu i teraz. Przeznaczenie? Nie ma czegoś takiego.

    OdpowiedzUsuń

Orkiestra nurtu rzecznego

Czas to z jednej strony coś niewidzialnego i nieuchwytnego, coś co mogłoby stanowić definicję abstrakcji i antonim namacalności. To coś, co ...