Nigdy tego aż tak nie dostrzegałam. Jeśli tylko zaświeci nam słońce, jesień ma w sobie dużo brokatu.
Aż do pierwszych deszczów. One też mają coś w sobie.
Tak mi szkoda, że nie mam chwilowo przy sobie swojego aparatu.
Miasto też jest piękne.
Gdyby nie ten bieg i hałas. Jest jednak piękne.
Zwłaszcza te małe uliczki, mniej uczęszczane. Coś pięknego.
***
Po kilku latach przebywania w środowiskach nieprzychylnych sobie, gdzie każdy widział tylko czubek swojego nosa, pojęcie "integracja" było abstrakcją, roiło się od spisków, zazdrości i trucizny, nie umiem odnaleźć się w świecie, gdzie ludzie naprawdę są w porządku.
Jakaż to zmiana rzeczywistości!!!
Wstajesz rano i chce ci się wstać! Choć jest ciężko, choć jest w biegu, choć jest pod górkę, to przynajmniej w dobrej atmosferze. Takiej właśnie atmosfery życzę każdemu!
Chce się żyć!
***
Każdy zna na pewno opowieść o królowej i ziemniakach.
Tak, o królowej
i ziemniakach.
Królowa pewnej krainy postanowiła przebrać się za wieśniaczkę i wędrować w przebraniu wśród swoich poddanych sprawdzając ich hojność i prawdziwe oblicze. Pukała do każdych drzwi, prosiła o odrobinę wody i czegoś do zjedzenia, jako strudzony drogą wędrowiec. Mieszkańcy oczywiście nie poznawali swojej królowej i bez zastanowienia zatrzaskiwali swoje drzwi przed jej nosem. Szła tak biedna królowa cały dzień, a potem kolejny bez odpoczynku. Załamana postawą swoich poddanych, do cna zmęczona i wygłodzona postanowiła zapukać do ostatnich już drzwi najbiedniejszej rodziny.
Zdawała sobie sprawę, że nie ma co liczyć na gościnę, lecz odważyła się wejść w akcie desperacji i błagać wręcz o coś do zjedzenia.Rodzina przyjęła ją z otwartymi rękoma. Napoili wodą, zapewnili miejsce do snu, lecz niestety jedyną potrawę jaką mogli jej zaoferować były łupiny z ziemniaków.
Królowa bez zastanowienia zaczęła jeść, nie mając pojęcia co ma na talerzu, po czym najedzona z wielką wdzięcznością ułożyła się do snu.
Kolejnego dnia, przed chatką czekała na nią już jej kareta, która miała zabrać ją z powrotem do zamku.
Królowa wróciwszy, kazała swoim kucharzom przygotować tę wspaniałą potrawę, lecz oni nie mogli rozszyfrować, cóż miałoby to być.
Z wyjaśnień królowej nie dało się niczego odczytać.
-To było coś niesamowitego, przepysznego! Ciepłe, delikatne, lekko słodkawe, cudowne! Nigdy nie spotkałam się z takim daniem!
Po długich dniach nieudanych prób odtworzenia cudownej potrawy na królewskim dworze, królowa postanowiła, że nie pozostawi tak tej sprawy. Wysłała posłańca do chatki, by zaprosił całą rodzinę na wielki królewski bal. Jakież było zdziwienie domowników! Mieli jednak za zadanie przynieść ze sobą tę cudowną potrawę, którą ugościli wieśniaczkę.
Zaproszone zostało całe królestwo. Królowa opowiedziała całemu królestwu o swoim teście sprawiając, że wszyscy poddani chcieli zapaść się pod ziemię ze wstydu.
Jedna tylko rodzina zrozumiawszy, że to ona jest tą jedyną, bohaterską rodziną, została poproszona na środek sali.
Zostali nagrodzeni workiem złota, po czym nastąpił najważniejsze wydarzenie.
Królowa dostała na talerzu swoje "ulubione" obierki z ziemniaków.
Spróbowała i aż skrzywiła się w obrzydzeniu.
- Cóż to jest?! Jak możecie podawać takie rzeczy swojej królowej?! Jak możecie urządzać ze mnie kpiny?!
- Wasza wysokość, jest to danie identycznie przyrządzone jak tamto, które wasza wysokość zakosztowała u nas w domu...
***
Głód zmienia smak.
Nasz stan w danym momencie decyduje o odbieraniu świata.
Wybrzydzanie jest dla wzniosłych. Pokorni potrafią z uśmiechem zachwycić się czymś małym, czerpiąc z tego przyjemność. W efekcie pokorni delektują się życiem tak mocno, że czerpią z niego garściami.
Pyszni, egocentryczni ludzie mając złotą rybkę w garści będą niezadowoleni i smutni.
Warto być pokornym? Warto cieszyć się każdym małym darem?
Pomyślmy.
Tęsknię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz