Niby wszystko to woda, a jednak.
Człowiek w dużej mierze składa się z wody i... chyba rzeczywiście nią jest.
Niby tylko to różnice postaci, naoczne, dostrzegalne, bo skład chemiczny ten sam.
Czyżby? Czy świat składa się tylko z praw fizyki?
Jak bardzo jesteśmy podobni do wody!
Możemy kapać, możemy szumieć, możemy płynąć i obijać się o brzegi. Możemy wirować, możemy falować. Możemy twardnieć, zamarzać. Możemy się ulatniać i parzyć.
Możemy mętnieć i klarować się.
Tyle podobieństw!!!
***
Całą noc sypało. Wiatru jakoś nie było, to dziwne, bo ostatnio stałość powietrza była anomalią. Zrywało czapki i mąciło fryzury. A więc sypało.
Lekkim puchem otaczałam wszystko, co spotkałam na swojej drodze. Drzewa, zmrożoną glebę, dachy, pagórki i drogi. Wszystko. Słyszałam, jak ludzie mówili, że jestem piękna. Delikatna.
To chyba dobrze, nie?
Ktoś narzekał, że musi odśnieżać, widocznie mu przeszkadzam.
Przez całą noc nabrałam rozmiarów.
Ptaki nad ranem zostawiły parę delikatnych śladów, były przeurocze, łaskotały. Do rana jednak zdążyłam zasypać je i zatrzeć.
Z każdą godziną robiło się coraz jaśniej, bo chmury zaczęły odpływać. Ja już tylko leżałam.
Wkrótce zaczęły docierać do mnie pierwsze bezpośrednie promienie słońca.
Najbardziej upodobałam sobie miejsce pod przyjaznym, starym, drewnianym domem.
Czułam się samotna. Było wygodnie, dobrze, jasno.
Coś nie było tak.
Byłam samotna.
Postanowiłam znaleźć tu na ziemi bratnią duszę. Podobną do mnie.
Z góry sople zaczęły topnieć. Czułam, że są blisko. Czułam, że mamy ze sobą coś wspólnego.
Widziałam, że wiotczeją i niedługo zechcą spotkać się, tu na dole.
Czekałam.
Wystawiłam swój piękny, niczym nie zmącony policzek.
Błyszczał w słońcu, gładki, nieskażony.
Nagle kropla! Wreszcie!
Leci! Czekam! Przylgnie do mojego policzka! Pocałuje mnie! Pokocha!
Jesteśmy tym samym! Jesteśmy wodą! Czekam, czekam, czeeeekaaaammm!
Kropla z rozmachem zbliżała się. Wpadła.
Przebiła mój policzek. Zmąciła jego ład. Przebiła na wskroś. Zraniła...
Po paru godzinach stopniałam we własnych łzach. We własnych łzach.
***
Jesteśmy tak podobni. Jesteśmy tym samym. Marnymi ludźmi. Złożonymi z tych samych substancji.
Dzielą nas jednak subtelne niuanse.
Stan skupienia?
Bardziej stan ducha. Materia niefizyczna.
Subtelne niuanse.
Strasznie tęskniłam za tym miejscem, ale odpoczynek był zamierzony. Potrzebny.
Jest dobry czas. Pozałatwiane sprawy i wolny duch. Powroty. Dom.
Aż chce się żyć!
Dobrze tu wrócić!
Jest dobry czas. Pozałatwiane sprawy i wolny duch. Powroty. Dom.
Aż chce się żyć!
Dobrze tu wrócić!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz