Wszystko dzieje się tak szybko, wokół próbne matury, ciągłe zabieganie, trochę choroby, jakieś wyjazdy, a wszystko jakby obok. Obok mnie.
Codziennie zaglądam do kuferka moich myśli i odnajduję w nim nie to, co chciałabym dostrzec.
Codziennie też zaglądam do kuferka blogowego, choć jakoś nie miałam czasu czegokolwiek napisać.
Przepełnia mnie jednak miłość i wielka serdeczność wokół tego, co dzieje się wokół. Widzę, że wiele się zmienia. Czy mnie to cieszy?
Cóż, niektórzy lubią tajemniczość. Ja też - choć tylko wtedy, gdy jest piękna.
Powiedziałam, że to co dzieję się teraz jest obok mnie. Otóż, nie. To jest pode mną, jakoś bardzo przy ziemi. Ja jestem ciągle ponad to, ciągle ponad. Czy bujam w obłokach? To złe słowo. Moje nogi mocno stąpają po ziemi jednocześnie ledwo ją dotykając. Wszystko jest takie dziwne, obce. Sama dla siebie jestem obca, nie potrafię nawet tego opisać.
Parę nowych wyzwań, może pochopnie podjętych decyzji, pewnie sporo bezmyślności i naiwności. Ale to też jest potrzebne.
Niedługo świat zbieleje, pokryje go śnieg. Nie lubię zimy. Zima choć piękna niekiedy zza okna, zawsze sprawiała, że chciałam zakopać się pod kocem i nie wychodzić do pierwszych promieni wiosennego słońca. Ewentualnie wyjść parę razy z aparatem na piękne widoki. Ale zima może oznaczać tylko jedno - kiedyś przyjdzie wiosna. Pewnie jestem dziwna, ale już o niej myślę.
Gdybyście wiedzieli, ile potrafią zmienić niecałe trzy dni warsztatów muzycznych, które były spontaniczną decyzją. Hmm, chociaż w sumie one niczego nie zmieniły, ale mocno utwierdziły mnie w moich przekonaniach. Tak bardzo szanuję ludzi, którzy są sumienni, ciągle się czegoś uczą, zdobywają kolejne stopnie, wyróżnienia, pozytywne opinie. Ja jednak tak bardzo jestem inna.
Najwięcej uczy mnie spontaniczne życie. W wakacje uczę się 10 razy więcej niż w roku szkolnym, którego forma tylko mnie przytłacza. Ach, jak bardzo już chcę wiosny. Zostawić za sobą słowo 'matura', zamknąć parę nieszczęsnych drzwi i odwrócić się twarzą w kierunku obranym przez siebie.
Nie umiem się wpasować w to, co przyszykował dla mnie mój kraj. Nie potrafię być honorową patriotką, nie umiem być dobrą koleżanką, nie potrafię być porządna i zorganizowana. Nie umiem robić nic na siłę, nie potrafię zmusić się do czegoś, czego nie chcę, nawet dla dobra wyższego. Ciągle naginam zasady, potem obwiniam siebie. Taka właśnie jestem, ale taka właśnie chciałabym być kochana. Przez ponad 18 lat życia próbowałam być kimś PORZĄDNYM. Nie udało się. Myślę, że powinnam starać się pielęgnować w sobie to, co mam dane pięknego, nie robić nic na siłę. Nigdy nie będę idealna, jak każdy człowiek. Nigdy nie będę idealnie wyglądać, idealnie się uczyć, idealnie rozwijać, idealnie rozumieć, idealnie postrzegać, idealnie, idealnie... Nigdy.
Dziś chcę jednak, by mój uśmiech, który jest zawsze prawdziwy, pozostał właśnie takim uśmiechem.
Może prawdziwy = idealny?
Tak bardzo cieszę się, że mam uczucia. Może jest ich zbyt dużo, może są zbyt przejaskrawione?
Bardzo boli mnie i parę tysięcy razy na dobę kłuje w serce obojętność ludzi na istnienie innych.
Podobno konie noszą klapki na oczy. W szkole, na chodniku, w sklepie czuję jakby to ludzie je mieli, liczył się dla nich tylko własny cel.
Co tu zrobić, by walczyć z egoizmem? Co tu zrobić?
Błagam, ludzie, nie wykorzeniajcie z siebie wartości, które już macie! Kiedyś staniecie przed pewną Osobą. Osoba ta powie:
Dostałeś uśmiech - zakopałeś.
Dostałeś miłość - wmówiłeś sobie, że nie istnieje.
Dostałeś umiejętność wzruszenia - zaprzepaściłeś.
Dostałeś tak wiele, byłeś taki idealny - wszystko to zatraciłeś!
Pytam: GDZIE SĄ TWOJE TALENTY?!
Nigdy, nigdy, nigdy... Nigdy nie zapomnę. W żadnej minucie nie odpuszczę. Zawsze pamiętam o tym, co ważne. Nie zmienisz mnie.
Na koniec pragnę podziękować. Tak, znowu. Dziękuję, za każdy, nawet najmniejszy uśmiech, który kierujesz do mnie, za każdy przejaw serdeczności, za to, że jesteś.
Nie zdajemy sobie sprawy, że to własnie wszelkie dobro zagnieżdża się w czyimś sercu, nie tylko zło, które je niszczy. Zło rujnuje, ale nie zapominajmy nigdy, że dobro buduje, potem jeszcze podnosi.
Dzięki za skrzydła, za jasność spojrzenia, za ciągłą świeżość, o której zwykle mówię.
Cieszę się, że mam to co mam. Cieszę się, że jest jak jest.