środa, 27 listopada 2013

Ciągle czuwając.

Kochani, jak bardzo cieszę się, że istnieje piękno. Ostatnio przekonałam się, że jest ono niezgłębione. Nie wiem co powiedzieć, nie wiem, co ze sobą zrobić!
Wszystko dzieje się tak szybko, wokół próbne matury, ciągłe zabieganie, trochę choroby, jakieś wyjazdy, a wszystko jakby obok. Obok mnie.
Codziennie zaglądam do kuferka moich myśli i odnajduję w nim nie to, co chciałabym dostrzec.
Codziennie też zaglądam do kuferka blogowego, choć jakoś nie miałam czasu czegokolwiek napisać.
Przepełnia mnie jednak miłość i wielka serdeczność wokół tego, co dzieje się wokół. Widzę, że wiele się zmienia. Czy mnie to cieszy?
Cóż, niektórzy lubią tajemniczość. Ja też - choć tylko wtedy, gdy jest piękna.

Powiedziałam, że to co dzieję się teraz jest obok mnie. Otóż, nie. To jest pode mną, jakoś bardzo przy ziemi. Ja jestem ciągle ponad to, ciągle ponad. Czy bujam w obłokach? To złe słowo. Moje nogi mocno stąpają po ziemi jednocześnie ledwo ją dotykając. Wszystko jest takie dziwne, obce. Sama dla siebie jestem obca, nie potrafię nawet tego opisać.
Parę nowych wyzwań, może pochopnie podjętych decyzji, pewnie sporo bezmyślności i naiwności. Ale to też jest potrzebne.

Niedługo świat zbieleje, pokryje go śnieg. Nie lubię zimy. Zima choć piękna niekiedy zza okna, zawsze sprawiała, że chciałam zakopać się pod kocem i nie wychodzić do pierwszych promieni wiosennego słońca. Ewentualnie wyjść parę razy z aparatem na piękne widoki. Ale zima może oznaczać tylko jedno - kiedyś przyjdzie wiosna. Pewnie jestem dziwna, ale już o niej myślę.

Gdybyście wiedzieli, ile potrafią zmienić niecałe trzy dni warsztatów muzycznych, które były spontaniczną decyzją. Hmm, chociaż w sumie one niczego nie zmieniły, ale mocno utwierdziły mnie w moich przekonaniach. Tak bardzo szanuję ludzi, którzy są sumienni, ciągle się czegoś uczą, zdobywają kolejne stopnie, wyróżnienia, pozytywne opinie. Ja jednak tak bardzo jestem inna.
Najwięcej uczy mnie spontaniczne życie. W wakacje uczę się 10 razy więcej niż w roku szkolnym, którego forma tylko mnie przytłacza. Ach, jak bardzo już chcę wiosny. Zostawić za sobą słowo 'matura', zamknąć parę nieszczęsnych drzwi i odwrócić się twarzą w kierunku obranym przez siebie.

Nie umiem się wpasować w to, co przyszykował dla mnie mój kraj. Nie potrafię być honorową patriotką, nie umiem być dobrą koleżanką, nie potrafię być porządna i zorganizowana. Nie umiem robić nic na siłę, nie potrafię zmusić się do czegoś, czego nie chcę, nawet dla dobra wyższego. Ciągle naginam zasady, potem obwiniam siebie. Taka właśnie jestem, ale taka właśnie chciałabym być kochana. Przez ponad 18 lat życia próbowałam być kimś PORZĄDNYM. Nie udało się. Myślę, że powinnam starać się pielęgnować w sobie to, co mam dane pięknego, nie robić nic na siłę. Nigdy nie będę idealna, jak każdy człowiek. Nigdy nie będę idealnie wyglądać, idealnie się uczyć, idealnie rozwijać, idealnie rozumieć, idealnie postrzegać, idealnie, idealnie... Nigdy.
Dziś chcę jednak, by mój uśmiech, który jest zawsze prawdziwy, pozostał właśnie takim uśmiechem.
Może prawdziwy = idealny?

Tak bardzo cieszę się, że mam uczucia. Może jest ich zbyt dużo, może są zbyt przejaskrawione?
Bardzo boli mnie i parę tysięcy razy na dobę kłuje w serce obojętność ludzi na istnienie innych.
Podobno konie noszą klapki na oczy. W szkole, na chodniku, w sklepie czuję jakby to ludzie je mieli, liczył się dla nich tylko własny cel.


Co tu zrobić, by walczyć z egoizmem? Co tu zrobić?

Błagam, ludzie, nie wykorzeniajcie z siebie wartości, które już macie! Kiedyś staniecie przed pewną Osobą. Osoba ta powie:

Dostałeś uśmiech - zakopałeś.
Dostałeś miłość - wmówiłeś sobie, że nie istnieje.
Dostałeś umiejętność wzruszenia - zaprzepaściłeś.
Dostałeś tak wiele, byłeś taki idealny - wszystko to zatraciłeś!
Pytam: GDZIE SĄ TWOJE TALENTY?!



Nigdy, nigdy, nigdy... Nigdy nie zapomnę. W żadnej minucie nie odpuszczę. Zawsze pamiętam o tym, co ważne. Nie zmienisz mnie.


Na koniec pragnę podziękować. Tak, znowu. Dziękuję, za każdy, nawet najmniejszy uśmiech, który kierujesz do mnie, za każdy przejaw serdeczności, za to, że jesteś.
Nie zdajemy sobie sprawy, że to własnie wszelkie dobro zagnieżdża się w czyimś sercu, nie tylko zło, które je niszczy. Zło rujnuje, ale nie zapominajmy nigdy, że dobro buduje, potem jeszcze podnosi.
Dzięki za skrzydła, za jasność spojrzenia, za ciągłą świeżość, o której zwykle mówię.
Cieszę się, że mam to co mam. Cieszę się, że jest jak jest.

sobota, 16 listopada 2013

Patrzeć. Odwrócić OBRAZ ogonem.

Często mówi się o tym, że ludzie są nieprawdziwi, ponieważ noszą MASKI. Owszem, tak jest, ponieważ nikt z nas nie potrafi być identyczny wobec rodziców, nauczycieli, znajomych ze szkoły, znajomych z kolonii, czy wujka, którego widzimy raz na 5 lat. Ja jednak widzę to trochę inaczej...

Lubię tak czasem zostawiać utarte schematy z tyłu i spojrzeć na sprawę z INNEJ PERSPEKTYWY.

Człowiek jest wielkim malowidłem. Ogromnym dziełem z mnóstwem kolorów, światłocieni, perspektyw, rzutów, dominujących barw i nastrojów. Jest wykonany techniką kolażu, w niektórych miejscach delikatnie muśnięty pewnymi cechami, być może to decoupage? Jest to obraz idealny, każdy jednak inny. Niektórzy jesteśmy malowidłem pełnym małych szczegółów, drobnych elementów, inni zaś abstrakcją tęczowych kolorów. 

O tak, dobrze być dziełem sztuki. Powiedzmy, że ta właśnie treść obrazu jest naszym 'ja'. Charakterem, uczuciami, umiejętnościami, zainteresowaniami - co ważne - wszystkimi REALNYMI.

Mówi się więc, że ludzie noszą maski, że wszyscy są sztuczni itd, itd. Otóż, nie!
Jest mnóstwo ludzi sztucznych, chodzących w co najmniej dziesięciu twarzach na zmianę, co ciekawe, twarzach nieziemsko od siebie różnych. W tym miejscu jednak powiem, że my nie zmieniamy wcale masek, tylko nasze RAMY. Znam jednak wielu ludzi, którzy zawsze są prawdziwi.
Ludzie widząc nas, odbierają tzw. pierwsze wrażenie, które jest kluczem i pryzmatem do oceniania nas już przez cały czas znajomości. Zauważam tu, że tym pierwszym wrażeniem, potoczną maską, jest właśnie rama obrazu.

NIE MA SZANS! Nie ma szans, aby ktoś, kto widzi nas po raz pierwszy, zobaczył od razu cały obraz.
Aby to zwizualizować wyobraźmy sobie, że podchodzimy do obrazu, nie do człowieka.
Nigdy nie podchodzimy jako zwiedzający galerię, od frontu obrazu, od jego najpiękniejszej strony. Nigdy nie mamy pięknych światełek okalających dzieło, które rzucają światło pod odpowiednim kątem. Nie mamy przed sobą czerwonych, miękkich dywanów. Przed nami nikt nie ustawia tabliczki z opisem naszej historii.
Podchodzimy do obrazu Z BOKU. Widzimy tylko wąską ramę, nie mając pojęcia, co dzieło prezentuje. 
Zmiana pozycji względem dzieła może zaistnieć tylko w czasie. Wraz z nim posuwamy się małymi kroczkami odkrywając coraz to nowsze motywy, patrząc pod innym kątem.


Obraz schowany w szufladzie lub wepchnięty ręką obrzydzenia do zatęchłego kantorka, niestety, niszczeje. Zazwyczaj jego butwienie, szarzenie następuje od strony ram do środka.


(...) Właśnie. Zauważmy, im bardziej nie dbamy o siebie, o swoje wnętrze, im dalej ludzi zostajemy, im bardziej się izolujemy, nasze brzegi zaczynają mieć na sobie ciemny nalot.
Osoba, która zechce obrócić się względem nas tak, by widzieć naszą fasadę, będzie musiała włożyć więcej wysiłku w tenże proces. Przed zniszczeniem ominęłaby tylko ramę i już ukazałaby się pełnia kolorów. Teraz, musi zrobić parę kroków dalej, by w ogóle dostrzec barwy.




Od nas zależy, w jaką ramę się oprawimy. Od nas zależy, czy pozwolimy zawiesić się na jasnej ścianie, ukazującej nasze piękno, z delikatnym oświetleniem. Od nas zależy, czy pozwolimy wyścielić przed sobą czerwony dywan, którym jest szacunek dla innych, otwierający drogę do naszego wnętrza.
Z czasem, gdy coraz więcej ludzi przyciągnie nasza wytworność, nasza wartość wzrośnie, a my będziemy mogli zaistnieć w złotej, rzeźbionej ramie, którą będzie nasz szczery uśmiech i prawdziwa otwartość.


Chyba każdy z nas chciałby być dziełem na wyodrębnionej, białej ścianie, gdzie będą przychodzić do nas ludzie na poziomie (a co się z tym wiąże w mniejszej ilości), niż być płaskim obrazkiem za 2,50 zł wiszącym na bazarze dla wieśniaków.

SAMI zadecydujmy, jakimi będziemy dla innych, zapracujmy na własny poziom kultury. Sami zadecydujmy w jakich wystawach będziemy brać udział!


***
Kiedy przyjrzymy się bardzo dokładnie, odnowimy nasze brzegi, oczyścimy i oddamy do renowacji, okaże się, że tam na samym dole, czarnym piórem najwyższej jakości podpisany jest Autor - Bóg.


P.S. Na bazarze, choćbyś miał najpiękniejszą ramę i wisiał przodem do całego TŁUMU, pamiętaj, słowo TŁUM jest złe.
Tłum nie zwróciłby uwagi na Twoją wartość, tłum nie zna Autora, ominąłby Cię szerokim łukiem nie wiedzą, jak wielka okazja na poznanie skarbu przeszła mu koło nosa.


środa, 6 listopada 2013

Niby, niby, niby. Niby zdrętwiałe, spróchniałe, w środku jednak soczyste!

Dzisiejszy kwejk, so good...  NAĆPANIE muuuzyką.


Zdrętwiałe ręce, nogi, ot, taka norma.
Wieczne narzekanie, ciągle źle i przykro, ale po co?

Spróchniałe pomysły, zakażone ambicje. Słomiany zapał?

Taka sytuacja: chcesz coś zrobić, coś inicjujesz, zaczynasz, podnosisz ręce, nabierasz powietrza, jesteś prawie pewien, że to zrobisz. Nagle - opadają ręce. Dlatego, że istnieje mnóstwo czynników gaszących zapał.
Brzydcy strażacy. Gaszą, tłamszą. Są niewidzialni.
Lenistwo jest jednym z takich strażaków, lęk przed opinią innych, niewyćwiczona kreatywność, mnóstwo ograniczeń. Jak z tym walczyć?
Dziwna świeżość jednak wkracza w życie. Czas niby deszczowy, powiesz - przytłacza. Gdzież tam. Byle wyjść ze szkoły i stać się sobą, już jest pięknie.
Niektórzy mówią, że cele są blisko, ale nasze przeszkody sprawiają, że nie odbijemy się mocno od ziemi, nie podskoczymy i nie przeskoczymy ich, tylko obchodzimy wokół być może do końca życia. Przykre to, lecz jak prawdziwe. Gdzie znaleźć wiarę w siebie? Gdzie znaleźć pomysł na siebie? - pomyślało 90% populacji ludzkiej.
Ech, może kiedyś wszystko się wyjaśni?


Niebo w moim Iwoniczu wciąż zachwyca:






Chyba zacznę wierzyć w jakże znane ostatnio motto:

"Kim jesteś?
-Jesteś zwycięzcą!"


Może jednak tchórzem? Może jednak człowiekiem brodzącym nosem po ziemi? Może jednak na zawsze poszukującym? Może jednak tylko obserwatorem? Może jednak na stałe w cieniu? Może jednak bez racjonalnych celów?

Może niezdrowym marzycielem?


Może jednak w końcu ZWYCIĘZCĄ?



Piękno samo w sobie. Kropka.






piątek, 1 listopada 2013

Szczypta łez, kropla uśmiechu, gęsia skórka. Wzruszenie przez duże W - niebanalne dla Wybranych.

"Ile się dusza wzruszy, tyle Boga wzruszy;
O ile dusza w Bogu, o tyle Bóg w duszy.
"
                                           Adam Mickiewicz

"Dawniej żądałem od ludzi więcej niż mogą dać: ciągłej przyjaźni, nieustannego wzruszenia. Dziś umiem od nich żądać mniej, niż mogą dać: towarzystwa bez frazesów. I ich wzruszenie, ich przyjaźń, ich szlachetne gesty zachowują w moich oczach całą wartość cudu: są łaską."
                                           Albert Camus

Pisać o wzruszeniu... Hmm... Trudna sprawa, ale potrzebna.
Do stworzenia tego wpisu zainspirował mnie filmik o maleńkim dziecku wzruszającym się, gdy śpiewa jego mama. Ostatni hit internetu. Można mieć mieszane uczucia - dziecko może się bać, nie wiedzieć co robić, może dla niego to dziwne uczucie, jednakże ja widzę w nim właśnie trochę z dorosłego wzruszenia.
Czy można tkliwość dzielić na dorosłą i dziecinną?
Myślę, że każda jest infantylna - i taką właśnie najlepiej jest przejawiać, bo jest autentyczna.



Czym jest wzruszenie?
Bardzo szkoda mi ludzi, którzy zalakowali gdzieś głęboko swoje "czujki" obojętnością. Przykro mi, gdy widzę pogardę w ich oczach dla piękna. Przykro mi, gdy idąc parę godzin drogą widzą tylko ekran swojego iPhone'a, po długim czasie spostrzegając, że w ogóle są w pięknym parku, mają przed sobą niepowtarzalny zachód słońca, czy w pośpiechu w drodze do pracy - wschód słońca, albo też plejadę gwiazd nocą.
To, co dzieje się wokół dotyka naszych wrażliwych miejsc i sprawia, że uśmiech zaczyna zdobić nasze oblicze.
LUDZIE - otwórzcie oczy!

Czym byłabym bez wzruszenia? Kościotrupem. Nie chcę nim być, kocham się wzruszać.
Dlaczego często kryjesz swoje przeżycia?
Wzruszenie właśnie jest aktem bardzo krótkim, nagłym, o dużym często nasileniu, lecz prawdziwym, wręcz FIZJOLOGICZNYM. Nie wstydź się.

***
Rozrzewnieniem jest dla mnie pączek zmieniający się w soczysty liść.
Nagle - całe drzewo zamieniające się w zieloną kulę. 
Czy widziałeś kiedyś najpiękniejszy witraż świata? Stoisz pod drzewem a niedawno wyrośnięte liście przepuszczają przez siebie światło słoneczne.


Wzruszam się i wzruszam, płacząc w duchu widząc biedę tego świata. Często toniesz w morzu smutków i szarości - wzruszenie jest chwiejne, tak, może nie jest stałym lądem, lecz przypominam Kochany, że wzruszenia są wyspami, wysepkami. Mocniejsze - półwyspami.
Ja chcę archipelag wzruszeń! ARCHIPELAG WZRUSZEŃ.

To każdy dźwięk, kolor, szept, świst, trzask, kształt, struktura, głębia, ogrom, dal, toń - to one są nam dane, by tworzyć archipelagi. Dziękuj Bogu za zmysły, które są naszymi architektami z najwyższym wykształceniem. Pomóż im tylko zdobyć doświadczenie - wzrusz wyobraźnię, OTWÓRZ ją, zasmakuj, zanurz się wbrew wszystkiemu.

Mam wrażenie, że patrzę na świat odbity w lustrze. Wszystko na opak.
Dziś wzrusza cię sarkazm, dziś wzrusza cię szydzenie, dziś wzrusza cię czyjś ból, twoja przyjemność.
Idź precz z taką karykaturą, idź precz! To nie te oczy masz otworzyć, nie te!

Zadanie na dziś: sprawdź w słowniku znaczenie słowa 'zachwyt', zapamiętaj, zastosuj.






 


Człowiek nieczujny pozostaje płaski, płaski - nieciekawy, nieciekawy - nieprawdziwy.




Orkiestra nurtu rzecznego

Czas to z jednej strony coś niewidzialnego i nieuchwytnego, coś co mogłoby stanowić definicję abstrakcji i antonim namacalności. To coś, co ...