Pamiętam eksperyment, który umieszczony był w encyklopedii dla dzieci, jako propozycja swoich pierwszych badań naukowych. Należało włożyć biały kwiat do wazonu z wodą i nalać do niej odrobinę barwnika, po czym obserwować, czy kolor kwiatu się zmienia.
Czasem myślę, że zostaliśmy wrzuceni tacy biali do życia w takich, a nie innych czasach, w takim, a nie innym świecie, do którego każdy może wlać wszystko. A my? Nie przed wszystkim możemy się obronić. Nasza łodyga, wraz z tym, co potrzebne nam do życia, pobiera wiele innych specyfików.
Doświadczenie pokazało, że kwiat zabarwiał się lekko. Każdy obszar w innym stopniu nasycenia. W encyklopedii przykładowym kwiatem była margaretka, którą tworzyło wiele płatków. My mamy ich jeszcze więcej. Najgłębsze, które nawet nie do końca wykluły się z pączka to te, które trudno dojrzeć, a które są najbliżej i najściślej związane z łodygą. Po rozebraniu kwiatu na części pierwsze okazywało się często, że jego najgłębsze partie były najciemniejsze.
Jesteśmy wrażliwi. Jesteśmy kwiatami, a nie kamieniami. Chcę świata, który jest czysty. Chcę zdrowo pić. Życzę wszystkim czystej wody. Nieskażonej.
Największą umiejętnością jest umieć przyjmować i kochać kwiaty, które są poprzebarwiane nie tak, jak byśmy chcieli. Te, które wyglądają inaczej niż ich przedstawiciele w atlasach. Trudno kochać takie i trudno dać się komuś pokochać, gdy jest się takim. Dać się przyjąć.
Mogłoby się wydawać, że regularność oddechów, które bierzemy bezwiednie, sprawia, że wszystko biegnie według określonego z góry rytmu. Choćby nie wiem co, zegar zawsze tykał i będzie tykał w tym samym tempie. Równo. Owszem, żadne odkrycie. Jednak, spoglądając za siebie, widzę tak różne okresy! Jedne zbite w kulkę, która jest jakaś szara. Podobnie jak kula z wielu kawałów kolorowej plasteliny, która staje się ścieśnioną brunatną masą. Inne czasy odbieram jako wydłużone, ciągnące się, a w tym - jednostajne. Jeszcze inne, jak nieprzewidywalne momenty, które - z jednej strony - trwały dość długo - z drugiej strony - amplituda przeżyć, stanów i wydarzeń była tak duża, że wydają się nie do wpisania w żaden rytmiczny schemat. To jest właśnie to. Subiektywność odbierania czasu. Najciekawsze w tym zjawisku jest to, że każdego człowieka obowiązują przecież te same miesiące, te same minuty. Cóż...
Zaczął się nowy rok. Kolejny w życiu. Ktoś tam coś postanawia, bo to modne, ktoś podsumowuje rok. Ktoś inny życzy po raz setny, by nowy rok był lepszy od poprzedniego. W czym lepszy? Nie chcę, żeby był lepszy. Chcę, żebyśmy my byli lepsi. Ja chcę być lepsza, choć wciąż kiepsko mi to wychodzi.
Nie muszę niczego postanawiać. Każdy dzień sam weryfikuje przedsięwzięcia. Po prostu obserwuję, sporo doświadczam. Gdy w doniczkach jest sucho, podlewam. Gdy za kimś tęsknię, dzwonię. Gdy przychodzą pomysły, tworzę. Gdy napotykam przeszkody, narzekam, płaczę, buntuję się, irytuję, muszę się wyżalić, a potem idę dalej i staram się je pokonać. Gdy przychodzi wiosna, chodzę i się nią cieszę. Gdy przychodzą sytuacje beznadziejne, jestem w nich całą sobą, tak samo jak w tej wiośnie. Beznadzieja często mnie otacza, przytłacza. I tak też będzie w nowym roku. I co? One - wszystkie beznadziejne momenty - też osadzone są w czasie. Mijają. I co mam postanawiać? Że będę zawsze udawać sztuczną radość? Jestem, czym jestem, w danej chwili. I chwała Bogu, że są wokół mnie inni ludzie. I to tacy ludzie! Ich życia, ich stany, ich okresy tak bardzo poszerzają horyzonty, że nawet w najciemniejszej dolinie mogę raz na jakiś czas zachodzić do jasnych zaułków. I mam nadzieję, że oni do moich też.
Kiedy trzeba, podejmuję decyzje. Podjęłam już ich tak wiele. Nadal mało o nich wiem. A najmniej wiem o ich słuszności. Po prostu, pozwalam im być i zlać się z tłem. Kolejne też podejmę i staną się one częścią nowego roku. Dobrego czy złego - po prostu tego. I tak każdy z nas ma inny. Inny rok, inny czas, w tym samym momencie.
Czy jestem ciekawa? To jedna z moich największych słabości. Ciekawość przyszłości. I tak, czasem lęk, czasem nadzieja. Po prostu ciekawość. Czasem myślę, że ta właśnie ciekawość to jeden z odcieni nadziei. Nawet w czasach, które były jak szara kula plasteliny odkrywałam w jej głębinach jasną cząsteczkę, która trzymała przy życiu.
Przejściowość. Dla mnie to od niedawna definicja życia na ziemi. Wszystkie okresy przemijają. Wszystkie. Ekscytacje, załamania, tęsknoty, zawody, oczekiwania, znudzenia, zniechęcenia, motywacje. Nawet jeśli trwają całe ziemskie życie - rozproszą się w nicość.
Życzenia. O tak, jeszcze trochę o życzeniach. Jedna z moich ulubionych czynności. Składanie życzeń. Kim jesteście, kiedy twierdzicie, że życzenia to coś wymuszonego, sztucznego i sztywnego? Kim jesteście, jeśli składacie życzenia z przymusu? Kim jesteście, kiedy mówicie nieprawdę patrząc komuś głęboko w oczy? Kim jesteście, przesyłając losowym osobom losowe słowa z gotowych formułek? Słowa mają moc i wierzę, że wypowiedziane głośno z głębi serca, mogą wpłynąć na czyjeś życie. Nie chcesz głosić dobra własnymi ustami? Może nie masz go w sercu? Może wcale nie obchodzą cię inni? A może nigdy nie doświadczyłeś dobrego słowa i czyjejś pozytywnej intencji skierowanej w twoją stronę?
No właśnie. Życzenia dla każdego są takie: pozwólmy naszemu nowemu rokowi być sobą. Każdy swojemu. A w nim pozwólmy samym sobie po prostu być. Z całą autentycznością. Z prawdziwą nadzieją, z prawdziwym smutkiem, z prawdziwymi wątpliwościami, z prawdziwymi chorobami, z prawdziwymi chęciami, z prawdziwym tworzeniem i kreowaniem, z prawdziwą bezsilnością i prawdziwą sprawczością. Każde kolejne połacie czasu, które ukazują się przed nami, to tylko przestrzeń, w której okazuje się kim jesteśmy. Życzę odkrywania tożsamości, bratania się z nią i rzeźbienia w niej tak, by to ona miała wpływ na czas, a nie czas na nią.
Po dwudziestu pięciu latach życia z horrendalnie wrażliwym wnętrzem stwierdzam, że życie jest trudne i często nie do uniesienia, a jednocześnie intrygująco przejmujące i paradoksalnie cudowne. Zapierające dech w piersiach. A gdy tak czasem zapiera dech, wszystko staje się cudem. Przecież właśnie zaprzeczyliśmy jednostajności czasu. Jednostajności oddechu.