Każdy dzień i każda chwila ma swój klimat. Po prostu.
Buduje go tyle czynników. Pora dnia, pora roku, ludzie, nasz humor, zdrowie, poziom wyspania. Dużo tego. Co ciekawe, jakoś fizjologiczne podstawy, choć na dole piramidy Maslowa, nie są najważniejsze.
Ciągle, bezustannie trwamy w jakiejś atmosferze. Wiele osób wokół mnie ma jakąś mniejszą wchłanialność klimatu. Żyją wciągnięci w wir własnych ścieżek. Są mało empatyczni, żyją jednym, hermetycznym światem.
A ja? Gubię się w zmienności klimatów jednego dnia. Gubię się, bo tak wiele mam swoich i tak wiele cudzych pochłaniam. Niesamowicie często te nasze atmosfery do siebie nie pasują. W tym samym miejscu, w tym samym czasie.
Gubię się w atmosferach, w emocjach, bodźcach, lękach, wzruszeniach i podekscytowaniu. Czasem, w chwilach nudy, niby wszystko przygasa, ale to właśnie wtedy budzą się wspomnienia.
"Zajmij się czymś! Pracuj, ucz się, zrób coś dobrego dla innych!" Tak, tylko, że żadne zajęcie nie jest w stanie oderwać mnie od klimatu, w który właśnie wpadłam.
Potrafią to tylko nieliczne osoby.
Bardzo nieliczne.
Nic ich nie łączy, nie są do siebie podobne. Mają jednak w sobie coś, co potrafi budować wspaniałą atmosferę. Jest ona czysta, dobra, swobodna, niezależnie od humoru i od tego, co wydarzyło się w ciągu dnia.
Potrafię już uśmiechać się szczerze, nawet, gdy mam w sobie smutny klimat. Nie jest to śmiech przez łzy. Niczego nie udaję. Umiem prawdziwie się cieszyć, mimo, że moje głębiny są przepełnione smutkiem. Umiem też płakać z kimś szczerze wtedy, gdy we mnie świeci słońce.
Jakie mogą być atmosfery? Jaki może być klimat?
Nigdy nie biały, nigdy nie czarny. Nigdy nie całkiem smutny, radosny, wzruszony, pełen złości. Nie. Wszystko miesza się zawsze w nigdy nie powtórzonych proporcjach.
Chciałabym, by każdy zdawał sobie sprawę, że wszystkie osoby wokół niego są otoczone bańką swoich odczuć i przeżyć.
Piękna jest taka wyrozumiałość wobec innych. I wobec siebie.
***
Codziennie wpadam do innej studni, do innego jeziora.
Codziennie płynę.
Codziennie w innej wodzie.
To nie ja wybieram, nie ja.
Płynę czasem z prądem, czasem wbrew.
Często stoję w miejscu.
Lubię fale, które wzbudzasz.
Fale, które wzbudzasz, piękna osobo płynąca obok.
Razem raźnej.
Woda umiejętnie miesza klimaty.
Potrafi to.