Tak bogaty nasz język, tak piękny, a tak ubogi, tak znikomy. Jak każdy inny ludzki.
A jednak... potrzebuję słów. Już dziś to wiem.
Kocham i doceniam ponad wszystko ciszę i szlachetne milczenie, ale pragnę też słów.
Tych zwykłych, codziennych, o chlebie, zasypianiu i sprzątaniu.
Tych wzniosłych, o przeżywaniu, wzruszeniach i pięknie.
Tych głębszych, o Najwyższym, o celu, o Miłości.
I znowu tych codziennych.
O tym co w tobie, o tym co w nas.
Tych spodziewanych i tych, które zaskakują.
Przeplatane umiejętnie ciszą, słowa są cudem. Darem.
Trzy lata studiowania o komunikacji, o mówieniu, o porozumiewaniu się, a ja wciąż widzę w nich jeszcze więcej.
Potrzebuję muzyki i słów.
Przecież każdy ma potrzeby.
Jak chleba. Jak snu.
A po co poezja? Po co zagmatwanie, gdy prosto i szybko jest przystępniej?
Dlatego, że nie z komunikatów składa się życie człowieka.
Nie tylko z prostych sygnałów.
Nie jestem zwierzęciem.
Słowa są darem.
Każde jednak niesie ze sobą odpowiedzialność. Podejmij się jej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz