Tyle też optymizmu, tego z góry, prawdziwego. Tego, które nas trzyma.
Tyle wersów poezji, które przeleciały w głowie, zaszkliły oczy i uciekły w zapomnienie.
Były tylko moje.
Tyle dźwięków, które rozumiem tylko ja.
Tyle niezrozumienia przez to, że rozumiem tylko ja.
Tyle wyrzutów, że w tym tak samotnie i tyle piękna, że to tylko dla mnie.
Tyle egoizmu w rozumieniu, przyjmowaniu i tworzeniu, tak nieoczekiwane przyjęcie innych.
Tyle w życiu słów, które układają się idealnie, ale lukę, w którą zapadły, czułam tylko ja.
I cała uciecha z dopasowania tylko dla mnie. Przez to smutna, bo samotna.
Niepodzielona radość płowieje.
Niepodzielona z drugim człowiekiem.
Niepodzielona ulga marnieje.
Niepodzielone spostrzeżenie wygasa.
Niepodzielone doznanie niknie.
Tak bolą te różnice. Tak boli to nadprzyjmowanie.
Bez innych wszystko wzięłoby w łeb. Wszystko, co mam, choć niezrozumiałe dla nich, traci sens bez nich. Tak ten świat dziwnie jest stworzony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz