Nie lubię patrzeć na ludzi - maszyny.
Czemu tak wiele maszyn wokół nas?Gdzie ci wszyscy ludzie, w których pozostała świeżość dziecka?
Gdzie ci ludzie, którzy po prostu są szczęśliwi?
Którzy nie oczekują, tylko cieszą się tym co mają?
Takie to typowe. Takie typowe pytania, nudne. Cholera, ale prawdziwe!
Kiedyś, wszystko zachwycało: zielona trawa, słońce, przechodzący sąsiedzi, przejeżdżające samochody, ruchome schody, wysokość góry, przejeżdżające pod wiaduktem auta, przepływająca pod mostem rzeka. Szerokość tej rzeki i odnaleziona na mapie jej długość. To, że patrząc z góry, w nocy, prawy pas jest czerwony, lewy jasno-żółty. To, że wszystko płynie. To, że są ludzie uśmiechnięci i nieprzejęci. W ogóle to, że są. Ich różnorodność. Ich sposób uśmiechania się, układ zębów w buzi, sposób zaczesania włosów. To, jak mówią i co mówią, ich głos. To, że niektóre dzieci rozmawiają z rodzicami w trakcie spaceru i to, że niektórzy rodzice traktują dzieci, jak pieski do wyprowadzania. To, że jeżdżą wokół nas kolorowe rowery, i te mniej kolorowe składaki, a na nich starsi, chudzi panowie. To, że kwiaty latem podlewa się wieczorem, bo w dzień słońce spali ich liście, przechodząc przez krople wody.
To, jak zmieniają się pory roku. To, że jesienią naprawdę liście mają milion kolorów.
To, że kaczki - mężczyźni są ładniejsze od kaczek - kobiet.
To, że dorośli też chodzą za rękę. To, że staruszkowie się ciągle pochylają.
To, że jeżeli porysujemy deskę zgniecioną porzeczką, a potem posypiemy ją piaskiem, piasek przyklei się i powstanie niepowtarzalny wzór. To, że aronia mocno barwi dłonie i trudno je domyć.
To, że grube książki też można gładko czytać. To, że gdzieś jest morze, a gdzieś góry. To, że wychodząc na szczyt w Bieszczadach widzisz taki kawał świata, a to jeszcze nie cały świat.
To, że 12 sierpnia naprawdę spadają gwiazdy. To, jaki śmieszny dźwięk wydaje deszcz kapiący z rynny. To, że kotka naprawdę może naraz urodzić kilkanaście kociaków. To, że gwiazdy wywołują zachwyt i przerażenie równocześnie. To, że muzyka ogarnia sobą każdą część ciała i duszy, gdy się w nią słuchasz. To, że ona jest naprawdę wszędzie. To, że skoszona trawa pachnie i barwi. To, że łąka z daleka wygląda inaczej niż z bliska. To, że owady są takie mądre. I takie obrzydliwe...
Zachwycało mnie wszystko to, gdy byłam dzieckiem. Widziałam to wszystko wszędzie, mocno. Totalnie to czułam, całą sobą.
I wiecie co?
NADAL TO WSZYSTKO WIDZĘ I CZUJĘ.
I nie mam zamiaru być "dorosłą".
Nie mam zamiaru widzieć tylko zegar, kalendarz, mapę, notes, zeszyt, komputer, asfalt pod stopami.
Nie mam zamiaru słyszeć tylko własnego życia, nudnych rozmów i sztucznych obowiązków.
Nie mam zamiaru być sztucznie poważną, okiełznaną osobą, która "wyrosła z przejmowania się pierdołami".
To wszystko nadal żyje. ŻYJE!
Tak! I to wszystko jest sensem!
Posłuchaj i popatrz.
Inaczej: słuchaj i patrz, bo to dzieje się ciągle.
Kocham życie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz