Miała misia. Misia Uszatka. Nazwała go tak, bo tradycja głosiła, że klapnięte ucho niesie takie miano. Miał klapnięte.
Imię
to coś wielkiego - pomyślała. Musi być wyznacznikiem ciebie, mój misiu.
Długo szukała właściwego, aż wreszcie doszła do wniosku, że "Uszatek"
będzie najtrafniejsze.Był nowy, świeży. Plusz jeszcze pachniał. Był miękki jak nigdy potem. Prosto z półki sklepowej. Ideał.
Kochała go. Bardzo się do niego przywiązała. Przytulała go, spała z nim. Gdy miała problem mówiła do niego, jak do najlepszego przyjaciela.
Kochała go. Kochała.
Właśnie. Kochała go?
Kochała misia, czy kochała Uszatka?
Kochała samego misia, czy to że go posiadała?
Kochała misia, poznając go, czy zauważyła u niego tylko klapnięte, urocze uszko, przez co stał się Uszatkiem.
Uszatek miał wiele dobrych cech. Najważniejszą była ta, że słuchał. Zawsze słuchał. Jak mało który przyjaciel.
Ona jednak patrząc na niego, widziała jego piękne uszka, które były przecież jego imieniem.
Czas mijał. Miś spłowiał. Ona wydoroślała.
Misia dorwał pies. Oderwał uszy.
Miś był. Uszatka nie było.
Uszatka nie było - nie było miłości.
Zapomniała, że słuchał. Zapomniała, że był.
Zapomniała, jaki był.
A czy kiedykolwiek to wiedziała?
Co ja w tobie kocham? To, że masz ładne oczy?
Co we mnie kochasz? To, że aktualnie zajmuję się ciekawą rzeczą?
Co w tobie kocham? To, że masz na imię "Zdolności matematyczne"?
Co we mnie kochasz? To, że mam ciekawe umiejętności?
Co w tobie kocham? To, że dzwonisz do mnie, bo masz darmówki?
Co we mnie kochasz? To, że nie zdradziłam innym kim jesteś naprawdę?
Za 20 lat będziemy inni.
Będziemy obcy.
Czy nadal będę kochać? Czy nadal będziesz kochać?
Kochasz mnie, czy moje teraźniejsze imię?
Co ja kocham? Czy kocham?
Wiem, że życie zaskakuje.
Podobno, gdy wiesz, że coś cię zaskoczy, nie będzie już zaskoczenia.A jednak.
Ciągłe, najświeższe zaskoczenia.
I wiele, wiele, wiele miłości i piękna.
Tak się cieszę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz