Dużo i często pisałam o zmianach. O płynącym czasie, o tym co nas otacza i o sobie samej. O tym, że nigdy nie nadążam. I co? Nadal jest tak samo.
Nie nadążam przede wszystkim za swoimi uczuciami, które skrzętnie ukrywam, do których się nie przyznaję (często przed samą sobą), których się wstydzę i przez które ciągle cierpię. Tak wiele teraz było dni, gdy wewnętrznie umierałam z bezsilności. Z niewiedzy. Tak wiele sytuacji pakowało mnie do mentalnego więzienia. Tyle jest cierpienia, które nie ma ujścia. Nie może mieć.
Nawet wśród przyjaciół czasem tak pusto, tak do nich daleko.
Nie jestem silna. Już się nie oszukuję. Wskrzeszam w sobie codziennie podrygi siły, na której jadę do końca dnia. Jak na oparach paliwa. Nie rozumiem tak wielu rzeczy, nie pojmuję innych i siebie. Wątpię. Uciekam. Wpadam w komplikacje.
Taka już jestem. I cóż...
Pan Bóg daje takie krzyże, które jesteśmy w stanie unieść. Widocznie Bóg widzi mnie, jako silną. Może coś w tym jest, choć nigdy nie będę próbowała zrozumieć Boga. Jego się kocha i się Mu ufa.
Teraz, w Polsce, wpadam do nowej - starej rzeczywistości, którą trzeba od nowa układać. Wpasowywać się, czy dopasowywać resztę do siebie?
Przypominam sobie to uczucie, gdy w dzieciństwie bawiło się w ciuciubabkę, której zasłaniało się oczy. Czasem wsłuchiwałam się w głosy otaczające mnie, gdy miałam szalik na oczach, a czasem przyjmowałam inną strategię, by kogoś znaleźć; szłam przed siebie z myślą, że wpadnę albo w ścianę albo w człowieka. Teraz w życiu jakoś bardziej odpowiada mi druga technika.
Zrobię tak. Będę po prostu szła i zobaczę, na co wpadnę.Tyle razy wpadałam w ścianę, że uznaję to wpadanie za stały element mojego życia. Nawet nie będę miała siły się zrażać. Będę szła dalej.
Trudne są takie wyznania, ale czasem potrzebne. Mało rzeczy jest takich, jakimi nam się wydają. Mało osób. Nie interesuje mnie to, co wydaje mi się o innym człowieku. Interesuje mnie tylko to, kim jest i co w nim jest. Dlaczego dostęp do tego jest taki trudny? Do siebie i do kogoś.
Po co nam tyle ranienia siebie nawzajem? Najgorsze jest to nieświadome. To, że nieświadomie ciągle kogoś ranię, o czym dowiaduję się po czasie. To, że wcale tego nie chciałam. To, że ktoś nieustannie mnie rani, nie mając o tym pojęcia. Czasami nawet rozmowa nie jest rozwiązaniem. Ten świat jest chyba tak zbudowany. Trzeba to przyjąć i starać się ranienie sprowadzać do minimum.
Dzisiaj nie umiem już mówić wprost. Zbyt gruby mam na sobie pancerz. Nawarstwiło się przez te parę lat. Może to dobrze, bo może on mnie ochroni? Nie zdejmuję go. Zaprzestałam już tej brawury, na którą jeszcze do niedawna tak często się zdobywałam.
Żyję wśród tylu ludzi. Ludzi, których kocham aż do oddania za nich życia. A jednak wciąż nie umiem tej miłości owocnie dawać i przyjmować. Nie umiem jej zakomunikować, zareagować na nią. Ciągle nie umiem się zachować. Jak gdyby ktoś włożył mi do rąk plastelinę, którą traktuję jak kamień. Nie potrafię zmiękczyć jej ciepłotą własnych dłoni. Nie widzę odważnych, którzy chcieliby mnie tego nauczyć.
Cieszę się, że na tym świecie mam sztukę, bo zaraz po modlitwie, jest ona dla mnie największą ucieczką. Bywam zła na to, że tak bardzo jej potrzebuję, tak mocno doświadczam i tak zachłannie szukam. Na to, że czuję potrzebę jej tworzenia. Na to, że często nie mam możliwości tworzyć tego, co tak mocno we mnie siedzi. Mimo wszystkich tych złości cieszę się, że ją mam. Mam ją jako dodatkowy kąt w życiu, który jest dla mnie niefizycznym, ale siarczyście prawdziwym azylem. Wracam do niej w swojej samotności, bo tylko tak wpuszczają do jej bram. Smutno, gdy tak wielu ludzi wokół nie rozumie jej czucia, ale nie przeszkadza mi to. Jestem z plemienia, które dostało wejściówki. Pisanie, muzyka i całe piękno świata to to, co jest moim domem. Tego się trzymam, tu się odnajduję.
Trochę się dziś skarżę, trochę zastanawiam, ale siedząc w ciemnym pokoju patrzę na mały płomyk świecy, który płonie we mnie zawsze. Nazywam go Nadzieją. Dzięki Bogu, którego nie rozumiem, on nigdy nie gaśnie. I będę szła dalej, jak ciuciubabka. Kto nie lubi tej zabawy?
Świetne! Super piszesz ♥️
OdpowiedzUsuń