Pamiętam eksperyment, który umieszczony był w encyklopedii dla dzieci, jako propozycja swoich pierwszych badań naukowych. Należało włożyć biały kwiat do wazonu z wodą i nalać do niej odrobinę barwnika, po czym obserwować, czy kolor kwiatu się zmienia.
Czasem myślę, że zostaliśmy wrzuceni tacy biali do życia w takich, a nie innych czasach, w takim, a nie innym świecie, do którego każdy może wlać wszystko. A my? Nie przed wszystkim możemy się obronić. Nasza łodyga, wraz z tym, co potrzebne nam do życia, pobiera wiele innych specyfików.
Doświadczenie pokazało, że kwiat zabarwiał się lekko. Każdy obszar w innym stopniu nasycenia. W encyklopedii przykładowym kwiatem była margaretka, którą tworzyło wiele płatków. My mamy ich jeszcze więcej. Najgłębsze, które nawet nie do końca wykluły się z pączka to te, które trudno dojrzeć, a które są najbliżej i najściślej związane z łodygą. Po rozebraniu kwiatu na części pierwsze okazywało się często, że jego najgłębsze partie były najciemniejsze.
Jesteśmy wrażliwi. Jesteśmy kwiatami, a nie kamieniami. Chcę świata, który jest czysty. Chcę zdrowo pić. Życzę wszystkim czystej wody. Nieskażonej.
Największą umiejętnością jest umieć przyjmować i kochać kwiaty, które są poprzebarwiane nie tak, jak byśmy chcieli. Te, które wyglądają inaczej niż ich przedstawiciele w atlasach. Trudno kochać takie i trudno dać się komuś pokochać, gdy jest się takim. Dać się przyjąć.