Jak powinno wyglądać prawdziwe wybaczanie?
Często komuś wydaje się, że inna osoba nie wiadomo jak go skrzywdziła, a w gruncie rzeczy wszystko jest wyolbrzymione. Niejednokrotnie bywa tak, że jedno mało znaczące przykre słowo ktoś uznaje za wielką obrazę, wielką krzywdę.
Źle być takim nietykalnym. Takim człowiekiem, któremu nie można nigdy powiedzieć czegoś uszczypliwego, a czasem niechcący wyrządzone małe krzywdy odbierać jako wielkie zranienia.
Nie jest dobrze.
Ja jestem człowiekiem i inni są ludźmi. Zdarzają nam się wpadki, w złości wypowiedziane zbyt wiele słów.
Takie nadwrażliwe osoby wiele potrafią snuć teorii a propos wybaczania.
Jak to ono nie jest trudne, jak godzi w ich honor i dumę. Jak jest niesprawiedliwe, niepotrzebne, kościółkowe, żałosne, przesłodzone i niemodne. Ono przecież NIC MI NIE DAJE.
A co, kiedy istnieją osoby, które są prawdziwie ranione. Ciągle niesprawiedliwie oceniane, osądzane, źle traktowane, bez szacunku, okłamane, zdradzone, oszukane, od których coś wyłudzono, których wydano, których opuszczono, których obmawiano, niezgodnie z prawdą itd.
Tak wielu z nas jest mocno skrzywdzonych. Permanentnie. Na co dzień. Nie tyle skrzywdzonych, co wciąż krzywdzonych.
Mimo wielu zranień takie osoby potrafią przebaczyć. Prawdziwie przebaczyć. Po co, spytacie. Dla wolności. Dla swojej wolności.
Przebaczyć, nie znaczy zapomnieć, wymazać.
Przebaczam, nie znaczy: pokazuję krzywdzącej mnie osobie, że nic się nie stało.
- A, bij mnie dalej, rań, rób ze mną co chcesz, ja jestem szmatą do twojej dyspozycji. Ja ci przebaczam.
Nie. Nie tak.
Nie ma bowiem w tym wolności, dla żadnej ze stron.
Każdy człowiek ma nieskończoną wartość i godność i nigdy jego krzywda nie może być słuszna.
Moje przebaczenie nie ma mówić komuś: twoje zło jest dobre, nie rusza mnie.
Przebaczając, nie mówię: "Wisi mi to, co robisz. Jestem kamieniem, nic nie czuję,"
Otóż nie.
Przebaczając, muszę pokazać, że zło wcale nie jest mi obojętne.
Przebaczając, nie zapominam.
Przebaczenie to zrozumienie tego, że krzywdzący mnie jest tylko człowiekiem i popełnia błędy.
Przebaczenie to dawanie drugiej szansy.
Przebaczenie to nie wdawanie się w odwet, który nie przynosi ulgi.
Chęć odwetu zawsze kusi. Myślisz, że gdy komuś oddasz, bo on też mi tak robi, wtedy ten ktoś zobaczy, jak to jest, niech też cierpi.
I co? Błędne koło.
Nie można dawać sobą pomiatać, ale nie można też pomiatać kimś w zamian za pomiatanie mną.
Wtedy obie strony będą pomiatane.
Przebaczając, nawet 77 albo i 777 razy, pokazujemy krzywdzącemu naszą siłę. Tak. To jest właśnie siła.
Oddać może każdy prostak. Przebaczyć może tylko wielki człowiek.
Może warto nauczyć się przebaczania?
Ja właśnie zaczynam naukę...
Poznałam w życiu wielu ludzi, którzy przebaczyli największe krzywdy, jak np. zabójstwo własnego dziecka. I co?
Mówią, że są całkowicie wolni i potrafią znowu cieszyć się życiem.
Nie ma co myśleć ciągle o tym, jak inni źle mnie traktowali/traktują, niesprawiedliwie, niesłusznie.
Zostaw to. Z tym jest tylko ciężej.
Ja właśnie zaczynam naukę...