niedziela, 24 lutego 2019

Kwaśne paznokcie

Zakwaszali jej paznokcie.
Jakimś sokiem, roztworem goryczy.
Miała przestać je obgryzać.
Przywiązywali pasami do łóżka.
Jakimś wżynającym się w skórę paskiem.
Miała nie rwać włosów.
Blokowali jej nogi.
Jakąś nierozciągliwą szarfą.
Miała nie wychodzić przez okno.
Przecież to dziesiąte piętro.

Na tym dziesiątym piętrze,
bronili ją przed nią samą.

A ona?
Ona nie wiedziała, kto jest jej wrogiem.
Ona sama? Oni?

Trochę kwasu i pasów.
Dla bezpieczeństwa.
Dla podtrzymania egzystencji.
Powrozy jak tlen. Jak pokarm.
Wokół ściany wyłożone gąbką.

Podobno byli przyjaciółmi, choć ona nie rozumiała tej instytucji.
Lepiej by jej się żyło w powietrzu, bez włosów i paznokci.
Mogłaby latać bez oporów, bez myśli, bez zdarzeń i ścian.
Bez ciała.
No i bez uczuć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Orkiestra nurtu rzecznego

Czas to z jednej strony coś niewidzialnego i nieuchwytnego, coś co mogłoby stanowić definicję abstrakcji i antonim namacalności. To coś, co ...